*Według politologa dr. Marka Migalskiego z Uniwersytetu Śląskiego, niedzielne wystąpienie Donalda Tuska w związku ze 100-dniami jego rządu było "drugim expose i snuciem planów na przyszłość. *
Migalski ocenił jako bardzo dobrą pierwszą część wystąpienia Tuska, w której dziękował on mediom i opozycji za krytykę. "To pokazanie, że nie my się chwalimy, a chwali nas prasa" - powiedział politolog. Tusk pokazał typową siłę mówienia dobrze o wielu osobach i o dobrej prezentacji" - dodał.
Druga cześć wystąpienia była dla dr. Migalskiego "głęboko rozczarowująca". "Nic nie powiedziano o tym, co rząd zrobił" - podkreślił.
Jego zdaniem, można się w tym fragmencie dopatrzeć złośliwości pod adresem min. Radosława Sikorskiego, jako potencjalnego kontrkandydata Tuska w wyborach prezydenckich. Tusk nie omieszkał - zdaniem politologa - "dać kolejnego prztyczka w nos Sikorskiemu", dziękując (imiennie) prof. Władysławowi Bartoszewskiemu, jako autorowi sukcesów w polityce zagranicznej rządu.
Zdaniem Migalskiego "kuriozalne" było także mówienie przez premiera o projekcie likwidacji wspierania partii politycznych z budżetu i wskazanie jednocześnie na niemożliwość spełnienia tej obietnicy. Zdaniem politologa, był to "typowy populizm i granie pod publiczkę".
"Premier wie, że ten pomysł, podobnie jak wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych, nie ma szans na realizację i właśnie zdradził się tym, że wie, iż opinia publiczna będzie w tym sporze po jego stronie" - uważa Migalski.
Za "kuriozalne" uznał Migalski także nazwanie "wielkim cywilizacyjnie projektem" budowę boisk w każdej gminie. Zdaniem politologa, Tusk "ukradł robotę samorządom", mówiąc o budowie 300 stadionów w gminach do końca roku. "Nie będzie to dziełem rządu, ale samorządów. Rząd próbuje się chwalić nie swoimi sukcesami" - uważa Migalski.
Zdaniem politologa ciekawe medialnie i PR-owsko było wystąpienia sekretarza stanu w Kancelarii Premiera Sławomira Nowaka. W jego opinii jednak było to jednak "kompletne gazeciarstwo", było zbyt mało konkretne. Brakowało w nim - według politologa - tego, co rząd chce zrobić. "Planowanie czegoś na 3000 dni jest bardzo sympatyczne, tyle tyko, że jest to jakieś 8,7 lat" - podkreślił Migalski.
W opinii Migalskiego nie dowiedzieliśmy się także konkretnej daty przyjęcia euro."Dowiedzieliśmy się, że za 3000 dni będzie już funkcjonować, ale nie wiemy, kiedy rząd chce to wprowadzić" - zauważył politolog.
Oceniając niedzielną konferencję PO w odniesieniu do sobotniej konwencji PiS, politolog stwierdził, że "rząd nie mając się specjalnie czym pochwalić musiał odpowiedzieć jakąś kontrakcją na działania opozycji, zwłaszcza PiS-u".
Zdaniem politologa gdyby PO tego nie zrobiła to wówczas zarzuty PiS pozostałyby w próżni, a tak "zeszła ona z linii ciosu". "Wygląda na to, że opinia społeczna uzna, że to była skuteczna odpowiedź na działania PiS" - podkreślił.
"Te dwa wydarzenia były jakby obok siebie, nie korespondowały, ze sobą. PiS atakował rząd, a Tusk zupełnie się tym nie przejmował i zaczął mówić, co ten rząd ma zamiar zrobić" - uważa Migalski. "To nie była rzeczywista odpowiedź, ale reakcja na konwencję PiS" - podkreślił dr. Migalski.(PAP)
kra/ la/