Ministerstwo zdrowia z "całą stanowczością" wyklucza związek tegorocznych zachorowań na sepsę z zanieczyszczonymi strzykawkami, które mogły trafić do polskich szpitali - poinformował PAP w piątek rzecznik resortu Paweł Trzciński.
Na możliwy związek licznych przypadków sepsy, o których w pierwszej połowie tego roku informowały media, z importem skażonych strzykawek, zwracało uwagę Stowarzyszenie Primum Non Nocere. Stowarzyszenie zwróciło się do prokuratury i do ministerstwa zdrowia z pytaniami, "czy brudne strzykawki były lub mogły być zainfekowane meningokokami, czy liczne wypadki sepsy z pierwszej połowy 2007 roku nie są związane z importem brudnych strzykawek i czy w strzykawkach wykryto te bakterie".
Pytany o ewentualny związek zanieczyszczonych strzykawek z zachorowaniami na sepsę, Trzciński wykluczył taką możliwość.
"Pani prof. Waleria Hryniewicz, która jest specjalistą w tej dziedzinie i naszym ekspertem, uznała, że jest absolutnie niemożliwe, żeby przypadki zachorowań na sepsę, z którymi mieliśmy do czynienia w tym roku, mogły mieć związek z zanieczyszczonymi strzykawkami" - powiedział Trzciński. Dodał, że według prof. Hryniewicz tamte zakażenia zostały wywołane przez bakterie, które żyją tylko w organizmie ludzkim, i nie przetrwałyby w strzykawce.
Trzciński przypomniał, że tegoroczna epidemia miała przede wszystkim charakter lokalny - najbardziej dotknęła Opolszczyznę. "Jeśli chodzi o liczebność zgłaszanych przypadków, to wiązała się również z tym, że jest dużo większa świadomość i wiedza na temat tej choroby, w związku z tym więcej lekarzy zgłaszało przypadki sepsy" - uznał Trzciński.
Wywoływana m.in. przez meningokoki sepsa (inaczej posocznica)
to ciężka reakcja zapalna organizmu na zakażenie, która prowadzi do niewydolności narządów wewnętrznych. Postępuje szybko i w bardzo krótkim czasie może przerodzić się w postać ciężką, doprowadzając do śmierci.
W środę "Dziennik" poinformował, że do polskich szpitali trafiły strzykawki jednorazowe, które były zabrudzone resztkami owadów i czarnym pyłem. W grudniu ub. roku jakość strzykawek zakwestionował szpital w Radomiu. Większość strzykawek zwrócono producentowi, a o sprawie poinformowano prokuraturę.
Szpital w Radomiu nie powiadomił jednak Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych, do czego zobowiązywało go prawo. Informacji o problemie nie przekazał URPL także ani producent, ani dystrybutor. Śledztwo w tej sprawie prowadzi Prokuratura Okręgowa w Lublinie.
Firma Becton Dickinson podała, że wycofuje z obrotu strzykawki BD Discardit II o pojemności 20 ml z serii 0607186. Zapewniła, że nie było ryzyka dla zdrowia użytkowników strzykawek. Firma wszczęła też działania sprawdzające. (PAP)
akw/ bno/ mhr/