Przed Sądem Okręgowym w Katowicach nie zakończył się we wtorek proces Mirosława Sz., nauczyciela geografii i opiekuna wycieczki tyskich licealistów, których w styczniu 2003 roku pod Rysami porwała lawina. Sąd, mimo zakończenia przewodu, nie zdecydował się wydać wyroku, motywując to wagą sprawy.
Podczas wtorkowego przesłuchania Sz. przyznał się do zaniedbań, które w konsekwencji doprowadziły do tragedii. Nauczyciel przyznał się m.in. do popełnienia błędu, że nie skonsultował z ratownikiem TOPR swojej decyzji o wyjściu w góry przy pogorszonych warunkach pogodowych, że nie miał uprawnień do prowadzenia w góry grup, których liczebność przekracza 10 osób. Gdy zdarzyła się katastrofa, jego grupa liczyła 11 osób.
Oskarżony podczas poprzedniej rozprawy - 1 marca - zaproponował dobrowolnie poddanie się karze, w wysokości m.in. dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na cztery. Na zaproponowaną przez obrońcę Sz. karę nie zgodzili się jednak prokurator i oskarżyciel posiłkowy - jeden z rodziców dzieci, które zginęły w lawinie. Zażądali jej podwyższenia do czterech lat pozbawienia wolności.
Na żądanie oskarżycieli Sz. zgodził się, jednak sąd nie zdecydował się we wtorek wydać wyroku; odroczył jego wydanie do 18 kwietnia.
W pierwszym procesie, w marcu ub. roku, nauczyciel nie przyznał się do winy. Sąd skazał wtedy Sz. na rok więzienia w zawieszeniu na trzy lata. W listopadzie Sąd Apelacyjny w Katowicach uchylił ten wyrok. (PAP)
mtb/ bno/