*Dziesiątki namiotów, punkty zbiórki i wydawania żywności, zapach jedzenia, nieustanny dokuczliwy hałas i tłumy ludzi - tak wygląda miasteczko namiotowe przed Kancelarią Premiera w szóstym dniu protestów pielęgniarek. *
"Białe miasteczko", które wyrosło na przeciwko Kancelarii Premiera z dnia na dzień jest coraz lepiej zorganizowane. Nikt tu nie pomyli swojego namiotu: "SP ZOZ Puławy", "Ratownicy Medyczni Lublin", Kolbuszowa, Jarosław, Lubaczów, Poznań - swoich przedstawicieli zamieszkałych od kilku dni wzdłuż Parku Łazienkowskiego mają tu pracownicy medyczni niemal ze wszystkich regionów Polski.
Mają tu rozstawione toalety, kosze na śmieci, działają punkty zbiórki i wydawania żywności, rozstawiono nawet grill, na którym przygrzewane są kiełbaski. Teren na przeciwko kancelarii jest też obecnie chyba najbezpieczniejszym miejscem w stolicy - protestujących otaczają bowiem szeregi policjantów.
Życie w "białym miasteczku" ma swój rytm i porządek: "Przypominamy, że od godz. 22 obowiązuje cisza nocna. Nikomu nie wolno wyjść poza biała linię" - informuje przez megafon jedna z pielęgniarek i przestrzega, że za złamanie zakazu grozi karne sprzątanie chodnika.
Przypomnienie o ciszy nocnej jest dość istotne, ponieważ oprócz tego, że teren przed siedzibą szefa rządu jest nie tylko jednym z najbezpieczniejszym, ale i najgłośniejszym miejscem w Warszawie. Co jakiś czas wzdłuż miasteczka przechodzi grupa protestujących, głośno brzęcząc butelkami pełnymi monet, gwiżdżąc, trąbiąc, a nawet uderzając w bębny.
W swoim proteście pielęgniarki nie są osamotnione. Wspomagają ich lekarz, ratownicy medyczni, sanitariusze, górnicy, a także organizacje polityczne, jak Federacja Młodych Socjaldemokratów i Partia Kobiet. Warszawiacy znoszą tu wszystko: bułki, masło, mleko, garnki, parasole, ale nie wszyscy. Niektórzy przyszli tu tylko na niedzielny spacer: robią sobie zdjęcia, czytają transparenty. A jest co poczytać: "Premierze nie bój się kobiet", "Powolna śmierć pielęgniarki i położnej. Włoszczowa", "Umiera region świętokrzyski".
W miasteczku roi się od dziennikarzy. Robią zdjęcia, nadają relacje "na żywo", nocują. Protestujący na swój sposób komentują ich pracę: "Nie było transmisji z naszej konferencji. Cóż jest burza, telewizory się psują" - rzucały złośliwie pielęgniarki pod adresem dziennikarzy po popołudniowej konferencji prasowej.
Choć kończy się szósty dzień protestu, a nad miasteczkiem nie raz już przeszła burza, pielęgniarki nie zamierzają się poddać. Zapowiadają, że zostaną przez kancelarią do skutku. (PAP)
js/ ajg/ ls/