6.3.Berlin (PAP) - Bundestag powoła parlamentarną komisję śledczą, która zbada kulisy działania niemieckiego wywiadu BND w Iraku, przede wszystkim zarzuty dotyczące współpracy niemieckich agentów ze służbami specjalnymi Stanów Zjednoczonych przed i w czasie wojny w 2003 r.
Za powołaniem komisji opowiedział się w poniedziałek, jako ostatni z klubów opozycyjnych, klub parlamentarny FDP. O decyzji poinformował na konferencji w Magdeburgu szef klubu Wolfgang Gerhardt.
Dwie pozostałe partie opozycyjne - Zieloni i Lewica - wyraziły już wcześniej poparcie, dysponują jednak zbyt małą liczbą mandatów, by przeforsować wniosek. Propozycję powołania komisji śledczej musi poprzeć co najmniej jedna czwarta deputowanych. Bundestag liczy 614 mandatów. Zieloni i Lewica mają razem 104 miejsca, FDP - 61.
Koalicja rządowa CDU/CSU-SPD uważa śledztwo za niepotrzebne. Zdaniem chadeków i socjaldemokratów wszystkie zarzuty wystarczająco wyjaśniono na forum obradującej przy drzwiach zamkniętych parlamentarnej komisji do spraw służb specjalnych. Omawianie tych spraw na forum komisji śledczej może zaszkodzić niemieckiemu wywiadowi, a także umocnić nastroje antyamerykańskie - obawia się minister spraw zagranicznych Frank-Walter Steinmeier.
Opozycja zarzuca rządowi Gerharda Schroedera hipokryzję i wprowadzenie w błąd wyborców. Jej zdaniem poprzedni rząd publicznie napiętnował interwencję USA w Iraku i odmówił wysłania żołnierzy Bundeswehry, a równocześnie skrycie pomagał Amerykanom.
FDP uważa, że komisja powinna zająć się także pogłoskami o istnieniu w Europie Wschodniej więzień CIA, tajnymi lotami amerykańskich samolotów oraz sprawą uprowadzenia przez amerykańskich agentów niemieckiego obywatela z Macedonii do Afganistanu i przetrzymywania go w tamtejszym więzieniu.
Telewizja ARD oraz gazeta "Sueddeutsche Zeitung" podały jako pierwsze na początku stycznia, że po rozpoczęciu w marcu 2003 r. amerykańskiej interwencji w Iraku dwaj agenci BND pozostali w Bagdadzie. Jak twierdzą media, współpracowali oni, za zgodą rządu, ze służbami amerykańskimi, pomagając im m.in. w wykrywaniu celów istotnych z wojskowego punktu widzenia. "Der Spiegel" napisał, że dzięki Niemcom Amerykanie dowiedzieli się o istnieniu okalających Bagdad rowów wypełnionych benzyną. Współpracę koordynowało kierownictwo BND mieszczące się w Pullach pod Monachium.
Władze niemieckie przyznały, że dwaj agenci BND działali w Bagdadzie po rozpoczęciu działań wojennych. Zdaniem rządu ich zadaniem było obserwowanie przebiegu działań wojennych oraz ostrzeganie Amerykanów przed atakami na obiekty cywilne - szkoły, szpitale i przedszkola. Rząd zdementował wiadomości o aktywnym udziale BND w działaniach wojennych.
Amerykański dziennik "New York Times" podał w minionym tygodniu, że niemiecki wywiad przekazał USA jeszcze przed wybuchem wojny w 2003 r. tajne irackie plany obrony. Gazeta opublikowała rzekomy szkic umocnień wokół Bagdadu, zdobyty przez Niemców i przekazany Amerykanom. Autor materiału twierdzi, że przy dowództwie wojsk USA w Katarze działał niemiecki oficer łącznikowy, który przekazał 25 raportów zawierających także informacje o znaczeniu wojskowym. Niemiecki rząd zaprzeczył tym doniesieniom.
Jacek Lepiarz (PAP)
mc/