Niemcy potwierdziły w piątek, że nie zamierzają przestrzegać limitu emisji gazów cieplarnianych, jaki zarządziła wobec nich Komisja Europejska.
Limit ten opiewa na 453,1 mln ton dwutlenku węgla rocznie w latach 2008-2012. Niemcy początkowo domagały się zwiększenia go o 6 procent, a w ubiegły piątek zadeklarowały gotowość zaakceptowania tylko 2,5-procentowej nadwyżki.
Bruksela nie poszła jednak na żadne ustępstwa, które według niej oznaczałyby przywileje dla niemieckiego przemysłu.
"Przeciwstawimy się tym decyzjom wszelkimi dostępnymi środkami. Jak powiedział już w środę minister gospodarki, są one dla nas nie do przyjęcia. Doniesienia, że będziemy przygotowani na wytoczenie nam procesu, są prawdziwe" - powiedział rzecznik ministerstwa.
Według wyższego urzędnika resortu gospodarki Joachima Wuermelinga, Niemcy nie będą honorować zaleceń Komisji w sprawie gazów cieplarnianych. Jak zaznaczył, każde państwo unijne samodzielnie realizuje redukcję ich emisji do poziomu, jaki ustalił dla nich protokół z Kioto.
Unia Europejska nie zgodziła się również na niemiecką propozycję w sprawie elektrowni cieplnych nowego typu, ze zmniejszonym wydzielaniem dwutlenku węgla. By zachęcić do ich budowania, Berlin postulował, by były zwolnione od przymusu zredukowania emisji CO2 o połowę w ciągu pierwszych 14 lat funkcjonowania.
Jak zaznaczył Wuermeling, w sporze o gazy cieplarniane Niemcy nie obawiają się zbytnio ewentualnego pozwu sądowego Komisji Europejskiej, gdyż jego rozpatrywanie zajęłoby całe lata, szkodząc w ten sposób samej Komisji.
Niemcy zadeklarowały już, że sprawa ochrony klimatu Ziemi będzie jednym z priorytetów ich przyszłorocznego przewodnictwa w Unii Europejskiej i grupie G8. (PAP)
dmi/ mc/
6353