Policja zatrzymała babcię trzyletniego chłopca, który w piątek po południu wpadł do rzeki w miejscowości Barczewo pod Olsztynem. Chłopiec po kilku godzinach od wypadku zmarł w szpitalu.
Zatrzymana w sobotę przez olsztyńską policję kobieta miała opiekować się trzylatkiem i jego sześcioletnim bratem w piątek po południu, gdy doszło do tragedii.
"W czasie zatrzymania babcia chłopca miała 1,6 promila alkoholu we krwi ale to nie przesądza o tym, że kobieta była pijana w chwili gdy doszło do wypadku. Nie wykluczamy, że babcia mogła sięgnąć po alkohol już po tragedii" - powiedziała PAP Izabela Niedźwiedzka z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Olsztynie.
Wczoraj po godz. 15 sześcioletni chłopiec zawiadomił policję w Barczewie, że do rzeki przepływającej przez miasteczko wpadł jego trzyletni brat. Zaalarmowani przez policję strażacy ochotnicy odnaleźli trzylatka ok. 500 metrów poniżej miejsca, w którym dziecko wpadło do wody i natychmiast przystąpili do reanimacji.
Następnie akcje życiowe dziecka, które przebywało ok. 15 minut w lodowatej wodzie próbowali przywrócić wezwani na miejsce lekarze z Olsztyna. Strażacy rozstawili im na brzegu rzeki specjalistyczny namiot, w którym przez kolejnych czterdzieści minut prowadzono reanimację. Ponieważ ta nie przyniosła efektu dziecko przewieziono karetką do szpitala dziecięcego w Olsztynie. Dopiero tam udało się przywrócić trzylatkowi oddech. Mimo to w nocy z soboty na niedzielę dziecko zmarło.
"Ze wstępnych ustaleń policji wynika, że bracia bawili się niedaleko rzeki i młodszy chciał w wodzie oczyścić zabrudzone błotem spodnie. Schylił się i wpadł do wody. Jego brat natychmiast pobiegł na komisariat policji po pomoc" - powiedziała Niedźwiedzka.
Policja na razie nie wie, gdzie w chwili tragedii była zatrzymana babcia chłopców. "Kobieta zostanie przesłuchana gdy wytrzeźwieje" - dodała Niedźwiedzka. (PAP)
jwo/ tot/