*Junta wojskowa w Birmie musi dowieść umiaru wobec protestujących w kraju manifestantów - powiedział w poniedziałek sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun. W podobnym tonie wypowiedziała się rzeczniczka szefa unijnej dyplomacji Javiera Solany - Cristina Gallach. *
W komunikacie ONZ napisano, że sekretarz generalny "z bliska obserwuje sytuację w Birmie i jest zadowolony z tego, że manifestujący wybrali pokojowy sposób wyrażania swoich żądań".
"Z bardzo bliska śledzimy wydarzenia w Birmie. Jest ważne, żeby władze dowiodły umiaru wobec protestujących" - oświadczyła Cristina Gallach. "Mamy nadzieję, że reżim wykorzysta tę okazję do przeprowadzenia procesu rzeczywistych reform politycznych" - dodała, przypominając że Unia domaga się w szczególności "uwolnienia więźniów politycznych".
"Pokój, stabilizację i rozwój można uzyskać tylko na drodze politycznych reform, poszanowania wolności i praw fundamentalnych" - oceniła rzeczniczka unijnego szefa dyplomacji.
Unia Europejska, wciąż zaniepokojona "poważnym łamaniem praw człowieka" w Birmie, przedłużyła w marcu sankcje wobec tego kraju do kwietnia 2008 roku, w tym embargo na broń i wszystkie materiały mogące służyć do prześladowań, zakaz wstępu do UE oraz ograniczenie stosunków dyplomatycznych.
Junta zagroziła w poniedziałek, że "podejmie środki" przeciwko protestującym od tygodnia w Rangunie mnichom.
W niedzielę wraz z 10 tys. mnichów po ulicach birmańskiej stolicy maszerowało prawie tyle samo świeckich. W poniedziałek liczba uczestników marszu pokoju wzrosła już do ponad 100 tys. To największa antyrządowa manifestacja od zdławienia przez wojsko ruchu na rzecz demokracji w Rangunie w 1988 roku. (PAP)
cyk/ mc/
5630 5939