Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PE: Na razie sprawa Geremka rozpatrywana pod kątem politycznym, nie prawnym

0
Podziel się:

Bez oficjalnego pisma od polskich władz
Parlament Europejski nie rozpocznie rozpatrywania z punktu
widzenia procedur prawnych sprawy Bronisława Geremka, który,
zgodnie z polskimi przepisami, za niezłożenie ponownego
oświadczenia lustracyjnego powinien utracić mandat eurodeputowanego.

Bez oficjalnego pisma od polskich władz Parlament Europejski nie rozpocznie rozpatrywania z punktu widzenia procedur prawnych sprawy Bronisława Geremka, który, zgodnie z polskimi przepisami, za niezłożenie ponownego oświadczenia lustracyjnego powinien utracić mandat eurodeputowanego.

"Dla nas kwestie prawne rozpoczną się, kiedy Polska prześle odpowiednie pismo o cofnięciu mandatu Bronisława Geremka. Na razie skupiamy się na aspektach politycznych sprawy" - powiedziały PAP źródła bliskie przewodniczącego PE Hansa-Gerta Poetteringa.

Tym bardziej że ustawę zaskarżono do Trybunału Konstytucyjnego, który sprawę rozpatrzy 9-11 maja, co Poettering przypomniał w specjalnym oświadczeniu. Zapowiedział jednocześnie, że PE "przeanalizuje wszystkie prawne możliwości kontynuowania pracy przez pana Geremka".

Do PE nie wpłynęła jeszcze żadna oficjalna decyzja polskich władz w sprawie polskiego eurodeputowanego. Jednak wiceprzewodniczący Pierre Moscovici już wstępnie ocenił, że "jest ona co najmniej do podważenia". "Rolą Parlamentu Europejskiego jest zagwarantowanie ochrony wszystkich posłów i autonomii naszego parlamentu" - dodał francuski wiceprzewodniczący.

Tylko przewodniczący PE może na sesji plenarnej ogłosić wygaśnięcie mandatu danego posła. Wcześniej może zwrócić się o opinię do Komisji Prawnej PE. Jej przewodniczący Giuseppe Gargani zapowiedział, że komisja przeanalizuje sprawę, gdy tylko wpłynie pismo z Polski.

"Jako przewodniczący chcę zapewnić, że jesteśmy bardzo wrażliwi na kwestię niezależności i że gdy tylko ten problem do nas dotrze, dokonamy analizy prawnej. Eurodeputowani muszą mieć zapewnioną ochronę autonomii i wolności" - podkreślił Gargani.

Pragnące zachować anonimowość źródła w PE przyznają, że będzie to dla Komisji trudna sprawa, zważywszy na presję polityczną oraz przede wszystkim fakt, że nigdy w historii PE nie było takiego przypadku. "Były przypadki pozbawienia mandatu jedynie, kiedy ktoś został skazany wyrokiem sądu" - wskazują źródła.

Jeżeli chodzi o Geremka, cofnięcie mandatu nie następuje na skutek decyzji sądu, ale z mocy samej ustawy, co stwierdza w drodze postanowienia marszałek Sejmu. Działa on na podstawie informacji Państwowej Komisji Wyborczej o niewpłynięciu na czas oświadczenia lustracyjnego. Marszałek powinien poinformować o swoim postanowieniu przewodniczącego PE.

Jednak źródła w PE wskazują na podstawową zasadę ochrony przez PE niezależności eurodeputowanych, którzy zostali oficjalnie zaprzysiężeni przez PE, zgodnie z obowiązującą wówczas ordynacją wyborczą i narodowym prawem.

"Obowiązuje zasada, że prawo nie działa wstecz (zasada nieretroaktywności), co oznacza, że nie można znieść mandatu tylko dlatego, że rząd w trakcie jego trwania przyjął ustawę, która zmienia zasady wybieralności, ustala je wstecz" - uważają źródła PE, z którymi rozmawiał PAP.

Na tę argumentację powoływał się zresztą sam Geremek. W swoim oświadczeniu dla prasy powiedział w środę: "Kandydując przed trzema laty w wyborach do Parlamentu Europejskiego wypełniłem wszystkie wymogi prawa wyborczego, wśród których znajdował się także obowiązek przedłożenia deklaracji +lustracyjnej+. Zostałem wybrany, Państwowa Komisja Wyborcza uznała wybór za ważny, a Parlament na sesji plenarnej w Strasburgu ogłosił, że jestem jego członkiem. W ciągu minionych trzech lat nie nastąpiło nic, co mogłoby mieć wpływ na sprawowanie mojego mandatu: nie stwierdzono fałszywości mojej deklaracji lustracyjnej, nie objąłem funkcji publicznych niepołączalnych z mandatem, żaden sąd nie stwierdził naruszenia przeze mnie prawa".

Problem lustracji eurodeputowanych wystąpił już, kiedy za "kłamcę lustracyjnego" został uznany Stanisław Jałowiecki, wybrany z listy Platformy Obywatelskiej. Wyrok potwierdził w lutym Sąd Najwyższy. Teoretycznie utracił on w ten sposób mandat eurodeputowanego, jednak do Parlamentu Europejskiego nigdy nie nadszedł żaden wniosek w tej sprawie. W związku z tym Jałowiecki nadal zasiada w Parlamencie Europejskim. "Nikt ani tu, ani w Polsce nie kwestionuje jego zdolności do zasiadania w ławach poselskich" - przyznają źródła.

Obowiązujący wciąż unijny akt z 1976 roku o wyborach powszechnych do Parlamentu Europejskiego stanowi: "Gdy prawo Państwa Członkowskiego zawiera wyraźny przepis dotyczący utraty mandatu członka Parlamentu Europejskiego, mandat ten wygasa zgodnie z tym przepisem. Właściwe władze krajowe informują o tym Parlament Europejski". Regulamin PE precyzuje, że w takiej sytuacji "przewodniczący powiadamia Parlament o wygaśnięciu mandatu w dniu podanym przez Państwo Członkowskie i zwraca się do Państwa Członkowskiego o niezwłoczne obsadzenie zwolnionego miejsca".

Zdaniem źródeł PAP w Parlamencie Europejskim, jeśli mimo polskiego wniosku przewodniczący PE nie ogłosi wygaśnięcia mandatu Geremka, powołując się na te przepisy Polska będzie mogła wystąpić przeciwko Parlamentowi Europejskiemu do unijnego Trybunału Sprawiedliwości w Luksemburgu.

Inga Czerny i Michał Kot (PAP)

icz/ kot/ mc/ rod/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)