Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Pierwsi świadkowie zeznawali w procesie b. konińskiego esbeka

0
Podziel się:

Siedmiu pierwszych świadków złożyło w piątek
zeznania w procesie b. funkcjonariusza konińskiej Służby
Bezpieczeństwa, Romana K. IPN oskarżył go o psychiczne znęcanie
się w latach 80. nad dwoma działaczami opozycji.

Siedmiu pierwszych świadków złożyło w piątek zeznania w procesie b. funkcjonariusza konińskiej Służby Bezpieczeństwa, Romana K. IPN oskarżył go o psychiczne znęcanie się w latach 80. nad dwoma działaczami opozycji.

Sąd Rejonowy w Koninie (Wielkopolskie) przesłuchał brata jednego z pokrzywdzonych i dwóch opozycjonistów, którzy jako internowani w stanie wojennym przebywali razem z pokrzywdzonymi w ośrodku odosobnienia w Mielęcinie, dzielnicy Włocławka. Zeznawało także czterech byłych konińskich esbeków.

Świadkowie, którzy byli w Mielęcinie z pokrzywdzonymi Grzegorzem M. i Kazimierzem B., potwierdzili, że rozmawiali oni w ośrodku z Romanem K., ale nie przypominali sobie żadnych ich relacji z tych spotkań. Pamiętali jedynie, że zarówno Grzegorz M., jak Kazimierz B. byli po tych rozmowach zdenerwowani. Kazimierz B. po jednym ze spotkań z esbekiem miał powiedzieć w celi, że "K. chyba go psychicznie wykończy".

Brat Grzegorza M., który razem z matką jeździł do niego do ośrodka internowania, wspominał, że podczas odwiedzin Grzegorz M. bardzo szczegółowo wypytywał o każdego z członków rodziny i swoją dziewczynę. "Według mnie świadczyło to o tym, że brat obawiał się o nas" - mówił Leszek M.

Henryk J., były funkcjonariusz SB, opowiedział sądowi o wspólnym z oskarżonym Romanem K. wyjeździe do ośrodka w Mielęcinie. Roman K. zaprosił go tam na chwilę do pokoju, w którym przeprowadzał rozmowę z Kazimierzem B. Chciał, aby B., jako lekarz ortopeda, obejrzał uszkodzoną niegdyś rękę Henryka J. i coś mu poradził. "Miałem wrażenie, że K. i B. byli zaprzyjaźnieni. K. mówił do niego +Kazio+" - powiedział dawny esbek.

"K. był funkcjonariuszem zdyscyplinowanym, osiągał dobre wyniki" - zapewnił sąd kolejny świadek, były zwierzchnik oskarżonego w konińskiej SB, Bogumił W. Powiedział, że nigdy nie wpłynęła do niego żadna skarga na złe traktowanie kogokolwiek przez Romana K. Pozostali byli esbecy, zeznający również w charakterze świadków, oświadczyli, że nic im nie wiadomo na temat kontaktów i rozmów Romana K. z pokrzywdzonymi.

Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Poznaniu zarzucił Romanowi K., że od grudnia 1981 roku do maja 1982 roku, odwiedzając internowanego w ośrodku odosobnienia we Włocławku konińskiego lekarza, jednego z założycieli NSZZ "Solidarność" w regionie konińskim, Kazimierza B. - zastraszał go i dręczył psychicznie. Opowiadał mu m.in. o rzekomej zdradzie żony, groził że jego synowie nie skończą szkół, tylko zostaną wcieleni do ZOMO. Nakłaniał też lekarza do opuszczenia kraju.

B. funkcjonariusz konińskiej SB oskarżony jest także o to, że w okresie od kwietnia 1982 roku do 1986 roku, wspólnie z innymi, nieustalonymi, funkcjonariuszami, podczas internowania, zatrzymań i tzw. rozmów profilaktycznych, znęcał się psychicznie nad prowadzącym działalność niepodległościową studentem Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, Grzegorzem M. Według prokuratora, Roman K. groził pokrzywdzonemu m.in. zgwałceniem jego przyjaciółki, wyrzuceniem ze studiów, znieważał go i drwił z jego religijności.

Roman K., przed sądem nie przyznał się do zarzucanych czynów, powiedział, że według niego sporządzony przez IPN akt oskarżenia "oparty jest na fałszywych przesłankach". Wszystkie zarzuty jakie prokurator IPN postawił Romanowi K. potwierdzili natomiast obaj pokrzywdzeni: Kazimierz B. i Grzegorz M. Ten ostatni występuje w procesie jako oskarżyciel posiłkowy.

Sąd zarządził przerwę w rozprawie do 18 stycznia 2008 roku.(PAP)

jes/ itm/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)