Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Płock: Przyznał się do udziału w porwaniu, ale nie do zabójstwa Krzysztofa Olewnika

0
Podziel się:

Robert P., jeden z dwóch oskarżonych o
zabójstwo Krzysztofa Olewnika, nie przyznał się we wtorek podczas
rozprawy przed płockim sądem okręgowym do popełnienia tego
przestępstwa.

Robert P., jeden z dwóch oskarżonych o zabójstwo Krzysztofa Olewnika, nie przyznał się we wtorek podczas rozprawy przed płockim sądem okręgowym do popełnienia tego przestępstwa.

Potwierdził natomiast swój udział w uprowadzeniu Krzysztofa Olewnika i w odebraniu okupu.

Robert P., który tak jak rodzina Olewników pochodzi z Drobina pod Płockiem (Mazowieckie), odmówił składania wyjaśnień i odpowiadania na pytania sądu, prokuratora i oskarżycieli posiłkowych. Także w śledztwie odmawiał składania zeznań.

"Przyznaję się bycia przy porwaniu, do bycia przy odbieraniu okupu. Nie przyznaję się do zabójstwa" - powiedział przed sądem Robert P.

Do porwania 27-letniego Krzysztofa Olewnika, syna przedsiębiorcy branży mięsnej, doszło w nocy z 26 na 27 października 2001 roku. Wkrótce potem sprawcy zażądali okupu. Kilkadziesiąt razy kontaktowali się z rodziną uprowadzonego. W lipcu 2003 roku okup w wysokości 300 tys. euro przekazano porywaczom. Jednak porwany nie został uwolniony. Jak się później okazało, miesiąc po odebraniu przez przestępców pieniędzy został zamordowany.

Za uprowadzenie i zabójstwo Krzysztofa Olewnika przed płockim sądem okręgowym odpowiada 11 członków zorganizowanej grupy o charakterze zbrojnym. Zarzut zabójstwa, za co grozi dożywocie, ma dwóch oskarżonych, w tym także Sławomir K., który podczas jednej z wcześniejszych rozpraw przyznał się do przestępstwa i wskazał jako współsprawcę właśnie Roberta P. Pozostali oskarżeni odpowiadają m.in. za udział w zorganizowanej grupie przestępczej, uprowadzenie i przetrzymywanie Krzysztofa Olewnika, a także za inne czyny, w tym rozboje i napady. Większość z oskarżonych, z których część to mieszkańcy Warszawy i okolic, była już w przeszłości karana.

Szef grupy Wojciech F., któremu śledczy zamierzali przypisać tzw. sprawstwo kierownicze, w czerwcu tego roku popełnił samobójstwo w areszcie. Na ławie oskarżonych zasiada jego żona.

Ireneusz P. z Drobina wcześniej przyznał przed sądem, że to on przyczynił się do porwania Krzysztofa Olewnika, opowiadając o nim i jego rodzinie Wojciechowi F., gdy razem odsiadywali karę pozbawienia wolności. We wtorek przeprosił rodzinę ofiary. "Miałem odwagę, żeby go (Krzysztofa Olewnika - PAP) wystawić. Zabrakło mi jej, żeby być z nim do końca i go uwolnić. Żałuję" - oświadczył.

Akt oskarżenia w sprawie uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika przygotowała Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. To dzięki jej działaniom w toczącym się od kilku lat śledztwie pod koniec 2006 roku nastąpił przełom - na terenie gminy Różan (Mazowieckie) odnaleziono i zidentyfikowano zwłoki Krzysztofa Olewnika. W śledztwie ustalono, że był on więziony przez porywaczy - ze szczególnym udręczeniem - m.in. w garażu, przykuty do ściany łańcuchami, a także w betonowej studni na nieczystości, a następnie uduszony, po uprzednim skrępowaniu rąk i nóg oraz nałożeniu foliowego worka na głowę. Podczas porwania i w trakcie przetrzymywania przez porywaczy był dotkliwie bity.

Z aktu oskarżenia wynika, iż członkowie grupy, którym postawiono w sumie 66 zarzutów, mieszkańcy Drobina pod Płockiem, Warszawy i okolic, działali szczególnie bezwzględnie. Aby zdobyć pieniądze na utrzymanie więzionego Krzysztofa Olewnika, dokonywali m.in. napadów i rozbojów. Jeden z oskarżonych swą ofiarę polewał wrzątkiem.

W aktach sprawy jest też wzmianka o tym, iż więziony przez porywaczy Krzysztof Olewnik próbował uciec - w tym celu odmawiał jedzenia, aby schudnąć i uwolnić się z łańcuchów. Po pewnym czasie udało mu się jedynie oswobodzić z łańcucha, który nosił na szyi, nie poradził jednak sobie ze zdjęciem drugiego, który miał na nodze.

W sprawie niewyjaśnionych zostało dotąd kilka wątków. Według rodziny porwanego i zamordowanego Krzysztofa Olewnika, nie wykryto dotychczas inspiratorów tego przestępstwa. Ich zdaniem, są to osoby "na wysokich stanowiskach", powiązane prawdopodobnie z organami ścigania, policją i prokuraturą.

Niewyjaśnionym zdarzeniem jest też zaginięcie w czerwcu 2004 roku 16 tomów akt śledztwa. Dokumenty skradziono w Warszawie wraz z samochodem funkcjonariuszy z wydziału kryminalnego radomskiej komendy wojewódzkiej policji. Policjantom postawiono zarzuty, ale później postępowanie umorzono.

W czerwcu tego roku rodzina Krzysztofa Olewnika założyła fundację, która ma pomagać rodzinom osób porwanych.

Akta sprawy uprowadzenia i zabójstwa Krzysztofa Olewnika liczą 112 tomów. W toczącym się procesie wyznaczono jeszcze kilkanaście rozpraw.(PAP)

mb/ bno/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)