Stołeczni policjanci, z pomocą funkcjonariuszy z Podkarpacia, ustalili i zatrzymali sprawcę sobotniego fałszywego alarmu bombowego w jednej z rozgłośni Polskiego Radia.
O zatrzymaniu "dowcipnisia" warszawska policja poinformowała w niedzielę w południe.
W sobotę po południu pracownik stacji radiowej odebrał telefon od anonimowego mężczyzny. "Rozmówca oznajmił, że w budynku radia podłożona jest bomba. Zażądał trzech tysięcy dolarów. Poinformował także, że jeśli jego żądania nie zostaną spełnione, to pracownicy stacji mają trzy godziny na ewakuację" - powiedział sierż. sztab. Temistokles Brodowski z Zespołu Prasowego KSP.
Pracownicy radia zaalarmowali policję. Funkcjonariusze dość szybko ustalili numer telefonu komórkowego, z jakiego dzwonił żądający okupu mężczyzna. Choć numer telefonu był zastrzeżony, policjanci dowiedzieli się, że należy do mieszkańca jednej z miejscowości koło Rzeszowa.
Przed północą, po sześciu godzinach od powiadomienia o podłożeniu ładunku, do mieszkania właściciela telefonu weszli podkarpaccy policjanci. "Zastali tam 14-letniego Rafała K., kompletnie zaskoczonego takim obrotem sprawy i wizytą policjantów" - wyjaśnił sierż. Brodowski. "Czternastolatek przyznał policjantom, że zrobił to dla żartu" - dodał.
Nastoletni sprawca alarmu odpowie za swój czyn przed sądem rodzinnym.
gma/ ura/