*Politycy Ligi Polskich Rodzin określają wynik swojego ugrupowania w niedzielnych wyborach samorządowych mianem "niezadowalający", nie chcą jednak mówić o klęsce. Nieoficjalnie informują jednak o "nienajlepszych nastrojach" w partii. Jak mówi wicepremier i szef Ligi Roman Giertych, do szczęścia zabrakło półtora procenta głosów. *
Według niepełnych wyników wyborów do sejmików wojewódzkich LPR uzyskała 4,74 proc. poparcia.
"Wynik nie jest satysfakcjonujący w porównaniu do innych naszych wyników" - przyznał w rozmowie z PAP Giertych. Zaznaczył jednak, że "w porównaniu do katastroficznych wizji sondażowych, to są to wyniki, które pozwalają mieć nadzieję na większą władzę w sejmikach, niż Liga miała cztery lata temu".
Według dotychczasowych oficjalnych wyników z 6 województw, LPR zdobyła dwa mandaty w sejmiku podkarpackim. Prognozowane wyniki z woj. pomorskiego, łódzkiego oraz śląskiego nie dają Lidze mandatów w tamtejszych sejmikach.
Giertych dodał, że jego ugrupowanie wciąż czeka na wyniki z Mazowsza. "Może się okazać, że będziemy zasiadać w większej ilości zarządów, niż po poprzednio" - stwierdził szef Ligi.
"Przynajmniej przetrwaliśmy i to jest dobry moment do rozpoczęcia nowej pracy" - mówi z kolei wiceszef LPR Wojciech Wierzejski, który bez powodzenia startował w wyborach na prezydenta stolicy uzyskując 0,35 proc. poparcie.
Jeden z członków Zarządu Głównego Ligi Andrzej Mańka podkreślił w rozmowie z PAP, że LPR powinna wyciągnąć lekcje z rezultatów wyborów. "Powinniśmy mocniej wesprzeć kandydatów w terenie. Mieliśmy dobrych ludzi na listach i za bardzo poszliśmy w kampanię ogólnopolską, a bardziej powinniśmy iść w kampanię lokalną" - ocenił.
Nieoficjalnie jeden z polityków Ligi mówi, że za słaby wynik w wyborach byli radni winią naczelne władze partii. "Są rozgoryczeni, że już nie są radnymi" - podkreślił i dlatego - jak zauważył - Liga "musi utrzymać teren".
Zdaniem innego członka zarządu Ligi Roberta Strąka, w sytuacji "niezadowalającego" wyniku w wyborach, Liga powinna "się rozszerzyć i otworzyć na nowe środowiska", a także pokazywać swoją odmienność od PiS.
Według niego, nikogo nie można winić za taki wynik, ponieważ w kampanii samorządowej nie popełniono błędów.
W nieoficjalnych rozmowach politycy Ligi przyznają, że wynik uzyskany przez Wierzejskiego w Warszawie to porażka. "Nawet działacze partyjni na niego nie głosowali" - zauważył jeden z rozmówców PAP. Zaznaczył jednak, że stolica to "miasto najmniej przyjemne dla LPR".
Sam Wierzejski o swoim wyborczym wyniku mówi, że "mniej więcej" takiego się spodziewał. "Takiego wyniku się spodziewałem, choć może nie aż tak niskiego" - zaznaczył w rozmowie z dziennikarzami. Jak podkreślił, startował jako lider Ligi w Warszawie i jego kandydatura była po to, "aby w mediach wyrażać to, co 700 kandydatów Ligi miało do powiedzenia". (PAP)
ajg/ par/ woj/