Ośmiolatek z Ustki (Pomorskie) doznał poważnego urazu prawej dłoni po porażeniu prądem w czasie zabawy na podwórku posesji swego dziadka, który podłączył elektryczną instalację do kojca dla psa. Dziecko trafiło do szpitala. Sprawę bada policja.
Jak poinformował PAP we wtorek Słupsku Jacek Bujarski ze słupskiej policji, postępowanie dotyczy narażenia życia i zdrowia chłopca na niebezpieczeństwo, za co grozi do trzech więzienia.
"Sprawa jest w początkowej fazie, nikomu nie postawiono na razie żadnych zarzutów" - dodał Bujarski.
Do wypadku doszło w poniedziałek wieczorem. W czasie zabawy na podwórku chłopiec chwycił za zwisający z płotu przewód, który - jak się okazało - był pod napięciem 230V. Przewód zamontował 63- letni dziadek chłopca. Mężczyzna podłączył go do kojca dla psa i puścił prąd, chcąc w ten sposób zapobiec niekontrolowanemu wychodzeniu zwierzęcia.
W wyniku porażenia prądem ośmiolatek doznał poważnego poparzenia prawej dłoni i trafił do szpitala w Słupsku. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Według lekarzy rana goi się dobrze. Na razie jednak nie wiadomo jak długo chłopiec będzie musiał zostać w szpitalu. (PAP)
sibi/ pz/ mow/
