Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Premier o swojej wypowiedzi dla "Die Welt"

0
Podziel się:

Premier Jarosław Kaczyński pytany w czwartek
o swoją niedawną wypowiedź dla dziennika "Die Welt", w której bunt
przeciw Hitlerowi pułkownika Clausa Schenka von Stauffenberga
określił jako "rachityczny" powiedział, że "mówił po prostu o
faktach".

Premier Jarosław Kaczyński pytany w czwartek o swoją niedawną wypowiedź dla dziennika "Die Welt", w której bunt przeciw Hitlerowi pułkownika Clausa Schenka von Stauffenberga określił jako "rachityczny" powiedział, że "mówił po prostu o faktach".

Na konferencji prasowej premier został zapytany, co przemawia za użyciem takiego sformułowania.

W wywiadzie, który ukazał się 6 lipca na łamach dziennika "Die Welt", premier Kaczyński, mówiąc o negatywnych zjawiskach w Niemczech, wskazał na mającą - jego zdaniem - miejsce "rewizję pamięci". "Jakby nie patrzeć: Niemcy nie były ofiarą tej wojny. Niemcy były agresorem. Najpóźniej po porażce pod Moskwą i po przystąpieniu USA do wojny było jasne, że Niemcy przegrają wojnę. Lecz elity nie uczyniły nic, z wyjątkiem tego rachitycznego spisku przeciwko Hitlerowi (w roku) 1944. Nie było szerokiego ruchu oporu". Jarosław Kaczyński dodał, że jest zjawiskiem bardzo niepokojącym, gdy ktoś sprawia wrażenie, jakby cierpienia Niemiec były porównywalne z cierpieniami Polski. "Naturalnie miały miejsce wydarzenia, jak bombardowanie Drezna lub też to, co uczyniła na niemieckiej ziemi Armia Czerwona. Nie chcę tego w żaden sposób usprawiedliwiać" - powiedział premier w wywiadzie dla "Die Welt".

W czwartek premier podkreślił, że "nie chce porównywać Polski, bo Polska była pod niebywałą wręcz, jeżeli chodzi o okrucieństwo, ludobójczy charakter (...) okupacją". Jak zauważył, we Francji okupacja była znacznie łagodniejsza. "Niemniej - jak dodał - za udział w ruchu oporu rozstrzeliwano".

"W jednym tylko porcie francuskim rozstrzelano 60 tysięcy działaczy francuskiego ruchu oporu, łącznie było ich dużo, dużo więcej. A mimo wszystko ten ruch oporu trwał. Dlaczego? Bo Francuzi tego nie chcieli, bo mieli nadzieję, że się zmieni. Bo to jest też taki warunek wielkich ruchów oporu. Jak nie ma nadziei, to też zwykle nie ma wielkiego oporu" - podkreślił szef rządu.

"Otóż Niemcy, ci antyfaszystowsko nastawieni, też mogli mieć nadzieję, no bo cały świat walczył z Niemcami. Koalicja amerykańsko-rosyjsko-angielska była zdecydowanie silniejsza niż włosko-niemiecko-japońska" - zaznaczył J.Kaczyński.

I mimo wszystko - podkreślił - żadnego wielkiego oporu nie było. "Niemcy były w stanie prowadzić wojnę do momentu zajęcia Berlina, zajęcia ogromnej części terytorium ówczesnej Rzeszy Niemieckiej" - dodał premier.

"Ja po prostu powiedziałem o faktach. Spisek łatwo się załamał, jego uczestnicy, nawet tacy bardzo luźno związani, zostali postawieni przed sądami, więc musieli być jakoś wydani - gestapo nie było jasnowidzem. Byli traceni chyba nawet w maju 1945 roku" - powiedział szef rządu.

"Powiedziałem po prostu to, że ta opozycja była słaba. Biorę pod uwagę, że władze hitlerowskie stosowały najbardziej brutalne i okrutne metody, ale te najbardziej brutalne i okrutne metody choćby we Francji, jednak nie ograniczyły oporu. Gdyby Niemcy byli nastawieni w szerszej skali antyhitlerowsko, to by istniał duży ruch oporu. To jest oczywiste" - podkreślił.

"W żadnym razie nie zgadzam się na taką zasadę, że w Niemczech istnieją przez cały czas i są, można powiedzieć, przez prawo uwiecznione - bo można z pokolenia na pokolenie przekazywać członkostwo - ziomkostwa, które w istocie nieustannie kwestionują wyniki drugiej wojny światowej, a Polakom nie wolno nawet wspomnieć o tych wynikach z naszego punktu widzenia. Ja tego typu poprawności politycznej nie przyjmę, nawet tego typu postulaty uważam za bezczelne i obraźliwe wobec Polaków" - oświadczył premier.

Pułkownik Claus hrabia Schenk von Stauffenberg był przywódcą wojskowego spisku przeciwko Hitlerowi, który zawiązał pod koniec II wojny światowej. Stauffenberg dokonał 20 lipca 1944 r. zamachu bombowego na Hitlera w kwaterze w Wilczym Szańcu, jednak wódz III Rzeszy przeżył, doznając jedynie niegroźnych obrażeń. Próba przejęcia pomimo tego władzy przez spiskowców zakończyła się niepowodzeniem. Stauffenberg i kilku jego najbliższych współpracowników rozstrzelano jeszcze tej samej nocy w Berlinie. Specjalny sąd wydał wyroki śmierci na ponad 5000 osób uznanych przez hitlerowskie władze za związane ze spiskiem. Rocznica zamachu jest w Niemczech uroczyście obchodzona. (PAP)

par/ mhr/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)