Premier Jarosław Kaczyński zakończył we wtorek krótko przed godz. 16 zeznania w cywilnym procesie, wytoczonym przez Konstantego Miodowicza Tomaszowi Nałęczowi, b. szefowi sztabu wyborczego Włodzimierza Cimoszewicza, za jego wypowiedzi o roli posła PO w tzw. sprawie Jaruckiej.
Według J. Kaczyńskiego, Nałęcz miał prawo pytać o analogie między sprawą Jaruckiej a sprawą spreparowanej "lojalki" J. Kaczyńskiego. W apogeum kampanii prezydenckiej Nałęcz mówił: "Jak patrzymy na sprawę pani Jaruckiej, to jest dokładnie ten sam mechanizm, co przy lojalce, przy niby-lojalce, pana (Jarosława) Kaczyńskiego. Tak samo podrobiony podpis, ten sam mechanizm. Ja pytam publicznie, choć nie mam żadnych dowodów, ale pytam Donalda Tuska: proszę wyjaśnić rolę pułkownika Miodowicza we wszystkich tych sprawach".
"Nigdy nie złamałem prawa" - powiedział sądowi Miodowicz. Dodał, że ubolewa, iż premier bez dowodów odreagowuje na nim swe "traumatyczne przeżycia z lat 90.".(PAP)
sta/ wkt/ malk/ gma/