Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prezydent odda hołd Polakom pomordowanym w Kisielinie

0
Podziel się:

W Kisielnie na Ukrainie do tej pory można zobaczyć ruiny plebanii, w której
Polacy 11 lipca 1943 r. zwycięsko obronili się przed UPA. Mimo obrony ukraińscy nacjonaliści
zamordowali tam ok. 90 osób. W niedzielę Kisielin odwiedził prezydent Bronisław Komorowski.

W Kisielnie na Ukrainie do tej pory można zobaczyć ruiny plebanii, w której Polacy 11 lipca 1943 r. zwycięsko obronili się przed UPA. Mimo obrony ukraińscy nacjonaliści zamordowali tam ok. 90 osób. W niedzielę Kisielin odwiedził prezydent Bronisław Komorowski.

Wizyta prezydenta w Kisielinie wiąże się z przypadającą w tym roku 70. rocznicą zbrodni wołyńskiej, w wyniku której w latach 1943-1945 oddziały Ukraińskiej Powstańczej Armii, wspierane przez miejscową ludność ukraińską, zamordowały ok. 100 tys. Polaków.

Prezydent Komorowski po uroczystej mszy św. w katedrze w Łucku udał się do położonego ok. 50 km na zachód Kisielina, by oddać hołd zamordowanym tam Polakom.

W Kisielinie zbrodnia ukraińskich nacjonalistów rozpoczęła się od ataku na kościół, podobnie jak w wielu innych miejscowościach na Wołyniu podczas tzw. "krwawej niedzieli" 11 lipca 1943 r. Badacze zbrodni wołyńskiej podkreślają, że ukraińskim nacjonalistom z OUN-UPA chodziło o zaskoczenie polskiej ludności cywilnej i dokonanie jak najliczniejszego mordu.

"Datę uderzenia wyznaczono na niedzielę 11 lipca, pragnąc dopaść Polaków licznie zebranych na mszach" - zwrócił uwagę historyk prof. Grzegorz Motyka, który od wielu lat bada polsko-ukraiński konflikt, w tym rzeź wołyńską. W jednej ze swych publikacji historyk przytoczył relację z wydarzeń w Kisielinie zapamiętaną przez jedną z jego mieszkanek, Adelę Preis (z domu Ziółkowską).

"Po mszy św., około godz. 13, banderowcy wtargnęli do kościoła (...) i mordowali ludność. Małe dzieci roztrzaskiwali o mur. Część wiernych schroniła się na plebanii, między innymi - ja, ojciec, brat Stanisław. Weszliśmy na pierwsze piętro. Parter został podpalony. Napastnicy dostawali się do nas drabinami. Raziliśmy ich cegłami, które otrzymywaliśmy z rozbiórki pieców i ścian. (...) Mój brat (...) zginął od kuli, która trafiła go prosto w serce" - opowiadała Preis.

Ostatecznie Polacy, którzy bronili się na kisielińskiej plebani, zwyciężyli. Po trwającym wiele godzin ataku banderowcy odstąpili od obleganego kościoła i plebanii. Z obrońców zginęły cztery osoby, kilku było rannych, w tym proboszcz parafii ks. Witold Kowalski. Ci, którzy się poddali, a było to ok. 80 osób, banderowcy rozstrzelali i dobili bagnetami.

Mało znany jest fakt, że w trakcie obrony kościoła przed UPA w Kisielnie poznali się rodzice kompozytora Krzesimira Dębskiego. Oboje przeżyli atak UPA, a następnie ukrywali się u zaprzyjaźnionych Ukraińców; później wstąpili do 27 Wołyńskiej Dywizji Piechoty Armii Krajowej.

W kalendarium zbrodni wołyńskiej lipiec 1943 r., a zwłaszcza niedziela 11 lipca 1943 r., zapisuje się jako niezwykle krwawy okres. Badacze obliczają, iż tylko 11 lipca 1943 r. mogło zginąć ok. 8 tys. Polaków - głównie kobiet, dzieci i starców. Ludność polska ginęła od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi, nierzadko w kościołach podczas mszy św. i nabożeństw.

Napady na świątynie - jak podaje IPN - były spowodowane tym, że banderowcom chodziło o zamordowanie jak największej grupy Polaków. "Tylko tej jednej +krwawej niedzieli+ 11 lipca w kościele w Porycku zginęło ok. 200 parafian razem z proboszczem ks. Bolesławem Szawłowskim. W kaplicy w Chrynowie razem z grupą ok. 150 parafian zginął ks. Jan Kotwicki. W podobnych okolicznościach został zamordowany 74-letni ks. Józef Aleksandrowicz w parafii Zabłoćce. W kaplicy w Krymnie zginęło ok. 40 wiernych, zaś w Kisielinie ok. 80 parafian" - przypominają historycy IPN na portalu poświęconym zbrodni wołyńskiej.

Z Kisielina na Ukrainie Norbert Nowotnik (PAP)

nno/ mlu/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)