Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Prokurator ze sprawy "Wujka" odpiera zarzuty

0
Podziel się:

(dochodzą szczegóły z procesu)

(dochodzą szczegóły z procesu)

24.4.Warszawa (PAP) - Jeden z prokuratorów oskarżonych o utrudnianie śledztwa w sprawie pacyfikacji kopalni "Wujek" w grudniu 1981 r., Witold K., powtórzył wielokrotnie przed sądem, że to zarzut nie do niego; nie on prowadził to śledztwo i nie on je nadzorował.

Poniedziałek był drugim dniem trwającego od początku kwietnia przed Wojskowym Sądem Okręgowym w Warszawie procesu trzech byłych prokuratorów wojskowych z PRL, oskarżonych o utrudnianie śledztwa w "Wujku" - gdzie w grudniu 1981 r. od strzałów MO zginęło dziewięciu górników.

Witoldowi K., Januszowi B. i Romanowi T. z Wojskowej Prokuratury Garnizonowej (WPG) w Gliwicach pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej z Katowic zarzucił niedopełnienie i przekroczenie obowiązków. Polegało to na niezebraniu wszystkich dowodów w sprawie śmierci górników protestujących przeciw wprowadzeniu stanu wojennego. Nie zabezpieczono m.in. miejsca tragedii, nie zbadano broni plutonu specjalnego ZOMO, ani nie ustalono ilości zużytej amunicji, nie zlecono opinii sądowo-lekarskiej ani balistycznej, aby ustalić odległość, z jakiej strzelano do górników, nie przesłuchano wszystkich świadków, nie zebrano wszystkich dokumentów MO.

Zdaniem IPN, prokuratorzy utrudniali śledztwo celowo i świadomie - po to, aby milicjanci, którzy strzelali do górników, uniknęli odpowiedzialności. Według IPN, prokuratorzy od początku działali z nastawieniem, że wina leżała po stronie górników. Wszystkim grozi do 3 lat więzienia.

W poniedziałek na pytania odpowiadał Witold K., b. wiceszef WPG, który mówił wcześniej o swoim oskarżeniu, że "to zemsta polityczna". Zgodził się odpowiadać tylko na pytania sądu, a nie prokuratora i przedstawiciela społecznego NSZZ "Solidarność".

Były prokurator powtórzył, że milicja nie chciała pomagać prokuraturze wojskowej w wyjaśnianiu tragedii. Dodał, że ówczesny szef MO w Katowicach płk Jerzy Gruba mówił, że w "Wujku" strzelał cały pluton, ale bez rozkazu i "tylko w górę".

Sąd dopytywał K., dlaczego nie zarządzono eksperymentu procesowego na miejscu tragedii, który ustaliłby wzajemne położenie strzelających i górników. "Skoro wszyscy twierdzili, że strzelali w górę, eksperyment nie miałby sensu" - padła odpowiedź.

K. żalił się też, że lekarze operujący rannych górników ukrywali wyjęte z ich ciał pociski, a nawet fałszowali historie choroby, by ukryć, że odnieśli oni rany postrzałowe. "Zachowali się na poziomie" - zauważył wtedy sędzia Robert Gmyz. "Nie chcę tego oceniać" - odparł oskarżony.

Wiele razy powtarzał on, że to nie WPG z Gliwic prowadziła śledztwo, ale Naczelna Prokuratura Wojskowa (NPW), a gliwiccy prokuratorzy wykonywali tylko "czynności techniczne". "Taka była prawda: nic nie mogłem zrobić; nie byłem od decyzji; byłem wykonawcą" - przekonywał K. Powtarzał, że czynnościami kierował płk Włodzimierz W. z NPW (jemu też IPN postawił zarzuty, ale jego sprawę wyłączono z procesu, bo jest chory - PAP).

Zapytany przez sędziego o jedną z niewykonanych czynności śledztwa, K. odparł: "Nie wykonywałem tych czynności". "Właśnie za to ma pan zarzut" - skomentował sędzia Gmyz. Zapytany, czy jako wiceszef WPG nie nadzorował swych prokuratorów, K. odpowiedział: "Nie w tej sprawie". K. zarzucił też "Gazecie Wyborczej", że w swych relacjach z procesu negatywnie nastawia przeciw niemu opinię publiczną.

Proces odroczono do 19 maja, kiedy sąd będzie kontynuował pytania wobec K. Wyjaśnienia ma też składać Janusz B., który formalnie prowadził śledztwo w sprawie "Wujka".

IPN oskarżył całą trójkę w 2004 r. Początkowo ich sprawy umorzono z powodu przedawnienia. IPN zaskarżył tę decyzję do Sądu Najwyższego, argumentując, że dopuścili się oni zbrodni komunistycznej, która przedawnia się w 2010 r. Ostatecznie umorzenia uchylono, a zarzuty dotyczą "zbrodni komunistycznej".

Proces milicjantów pacyfikujących "Wujka" toczy się przed katowickim sądem już po raz trzeci. Oba wyroki, uniewinniające 22 byłych milicjantów lub umarzające wobec nich postępowania, uchylał potem Sąd Apelacyjny w Katowicach. Trzeci proces, który objął 17 oskarżonych, rozpoczął się we wrześniu 2004 r.

Nie wiadomo, czy i kiedy ruszy ponowny, trzeci proces szefa MSW z lat 80. gen. Czesława Kiszczaka oskarżonego o przyczynienie się do śmierci górników. Ostatnio Sąd Okręgowy w Warszawie zarządził nowe badania lekarskie 81-letniego Kiszczaka. W procesie, który trwa od 1994 r., Kiszczak raz był uniewinniony, a raz skazany na 2 lata więzienia w zawieszeniu. Oba wyroki zostały potem uchylone.(PAP)

sta/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)