Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Przywódca strajku w "Wujku" przed wyrokiem w procesie: czekamy na przełom, ale bez pewności, że nastąpi

0
Podziel się:

Przywódca strajku w katowickiej kopalni
"Wujek" sprzed ponad 25 lat, Stanisław Płatek, chciałby, aby
czwartkowy wyrok w trzecim procesie b. zomowców, oskarżonych o
strzelanie do górników z tej kopalni, okazał się przełomem w ponad
14-letnim okresie rozpoznawania tej sprawy przez sądy. Ma jednak
wątpliwości, czy jest szansa na taki przełom.

Przywódca strajku w katowickiej kopalni "Wujek" sprzed ponad 25 lat, Stanisław Płatek, chciałby, aby czwartkowy wyrok w trzecim procesie b. zomowców, oskarżonych o strzelanie do górników z tej kopalni, okazał się przełomem w ponad 14-letnim okresie rozpoznawania tej sprawy przez sądy. Ma jednak wątpliwości, czy jest szansa na taki przełom.

16 grudnia 1981 roku od milicyjnych kul w "Wujku" zginęło 9 górników. W czwartek, po ponad 25 latach od krwawej pacyfikacji kopalni oraz przeszło 14 latach od rozpoczęcia pierwszego procesu domniemanych sprawców zbrodni, Sąd Okręgowy w Katowicach ma wydać wyrok w trzecim już procesie w tej sprawie. Dwa poprzednie wyroki uniewinniały b. zomowców lub umarzały postępowanie wobec nich. Werdykty te były potem uchylane przez sąd apelacyjny.

"Naprawdę trudno powiedzieć, czy nastąpi przełom - nie jestem tego pewien. Nasze wielkie oczekiwanie jest takie, żeby ten przełom wreszcie nastąpił, abyśmy mogli wreszcie zamknąć tan etap. Ale nie potrafię przewidzieć, czy to się ziści" - powiedział we wtorek PAP Płatek.

Według niego, kluczowy dla treści wyroku może być sposób potraktowania przez sąd zeznań tzw. taterników - instruktorów wspinaczki, którzy w 1982 r. prowadzili dla zomowców obóz szkoleniowy w Tatrach. Milicjanci mieli opowiadać im wtedy, jak strzelali do górników. Taternicy zeznali, że opisali to w raporcie, który miał trafić do władz podziemnej "Solidarności", ale zaginął.

"Jeżeli sąd przyjąłby zeznania taterników, można być nastawionym bardziej optymistycznie. Ale nie wiemy, jak to zostanie zakwalifikowane, więc trochę pesymizmu pozostaje" - ocenił Płatek.

Taternicy pojawili się jako świadkowie w drugim procesie, sądu uznał jednak ich zeznania za mało wiarygodne. Sąd apelacyjny wskazał natomiast, że dowód ten nie został w pierwszej instancji należycie potraktowany, a jego odrzucenie odpowiednio uargumentowane. W trzecim procesie wiarygodność taterników potwierdzili dawni liderzy "Solidarności", pozytywnie, oceniła ich także biegła psycholog.

Według Płatka, satysfakcjonującym wyrokiem byłoby uznanie winy oskarżonych, a nie wysokie kary dla nich. Stwierdzenie winy pozwoliłoby pokrzywdzonym podjąć starania o zadośćuczynienie i ewentualne odszkodowania.

"Sąd musi przede wszystkim udowodnić winę. A to jest problem, który mamy od 25 lat. Uznanie winy byłoby osądem moralnym, ale jest to także potrzebne do ubiegania się o zadośćuczynienie. Tego dotyczy dziś największe oczekiwanie - aby móc zacząć starać się o zadośćuczynienie za to, co się stało" - podsumował Płatek. (PAP)

mab/ malk/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)