Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PSL: pozycja Pawlaka niepodważalna, choć rozliczenia niewykluczone

0
Podziel się:

Waldemar Pawlak, bez względu na wynik jaki uzyska w wyborach prezydenckich,
może być spokojny o przywództwo w PSL. Większość ludowców pytana przez PAP zapewnia, że w partii
nie będzie zmian, przynajmniej do wyborów samorządowych.

Waldemar Pawlak, bez względu na wynik jaki uzyska w wyborach prezydenckich, może być spokojny o przywództwo w PSL. Większość ludowców pytana przez PAP zapewnia, że w partii nie będzie zmian, przynajmniej do wyborów samorządowych.

Koordynatorka kampanii Pawlaka wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska broni szefa PSL. Przypomina, że zgodził się on na start w wyborach dopiero po namowach kolegów partyjnych. Zatem - jej zdaniem - odpowiedzialność za wynik wyborów ponosi nie tylko kandydat, lecz całe kierownictwo partii.

"Skoro wszystkim na posiedzeniu Rady Naczelnej i Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL tak bardzo zależało, żeby pan premier kandydował i żeby to on był kandydatem popieranym przez PSL, to wszyscy prezesi i członkowie Rady Naczelnej, członkowie NKW wzięli odpowiedzialność za wynik pana premiera. Wynik naszego kandydata będzie wynikiem każdego naszego prezesa w terenie, w województwie" - powiedziała PAP Kierzkowska.

Wtóruje jej poseł Mieczysław Łuczak, który również zwraca uwagę, że decyzja o starcie Pawlaka była podejmowana kolegialnie, w związku z tym odpowiedzialność za wynik ponoszona będzie też kolegialnie. "Jeżeli ktoś będzie chciał rozliczeń, jeśli będzie wynik poniżej 5 proc. przy takiej kampanii, to mogę tylko pogratulować" - powiedział PAP poseł. Jak podkreślił, rezultat powyżej 5 proc. będzie zadowalający.

Jednak nie wszyscy politycy stronnictwa będą usatysfakcjonowani takim rezultatem Pawlaka. Poseł Janusz Piechociński ujawnił w rozmowie z PAP, że Pawlak zadeklarował partii, gdy godził się na kandydowanie, że zdobędzie co najmniej 10 proc. głosów. "Celem było +wyrąbanie+ dla PSL przestrzeni politycznego środka, zmuszenie konkurencji do merytorycznej kampanii i osiągnięcie trzeciego miejsca lub nie mniej niż 10 proc. To był cel i takie było założenie" - relacjonuje Piechociński.

Jego zdaniem Stronnictwu nie udało się jednak narzucić swojej narracji w kampanii, czyli merytorycznej debaty o Polsce. Jak podkreślił, kampania była stabloidyzowana, pełna tematów zastępczych, np. rozmów na temat tego, czy dojdzie do debaty między kandydatami. "Nie potrafiliśmy się tej tendencji przeciwstawić m.in. poprzez małą aktywność" - stwierdził Piechociński.

Z kolei inny polityk PSL Eugeniusz Kłopotek przyznał, że nie liczy na cud w kwestii wyniku wyborczego Pawlaka. Dodał jednak, że przyzwoitym rezultatem byłoby poparcie na poziomie około 7 procent. "Byłby to wynik przyzwoity, aczkolwiek o wiele poniżej oczekiwań" - stwierdził.

Nie wszyscy w PSL są jednak takimi optymistami. Choć oficjalnie nikt tego nie chce przyznać, to w nieformalnych rozmowach ludowcy mówią, że będzie dobrze, jeśli wynik Pawlaka będzie choć trochę wyższy, niż to co dają mu przedwyborcze sondaże, czyli powyżej 2 proc.

Były prezes PSL i dwukrotny kandydat tej partii na prezydenta Jarosław Kalinowski tłumaczy, że sytuacji Pawlaka nie ułatwia zła kondycja finansowa ugrupowania oraz duża polaryzacja sceny politycznej. Przypomniał, że ostatni dosyć dobry wynik w wyborach prezydenckich PSL uzyskało w 2000 roku. Wówczas właśnie Kalinowski zdobył czwartą lokatę z poparciem nieco poniżej 6 proc.

Kalinowski zwraca jednak uwagę, że PSL miał wtedy dobre zaplecze finansowe, dobrego doradcę od marketingu politycznego oraz olbrzymi zapał w strukturach. Dodał, że wówczas w ciągu dwóch miesięcy kampanii odbył ponad 400 spotkań wyborczych. "Pięć lat temu już tego nie było, a w tej kampanii, przy tak silnej polaryzacji sceny politycznej Pawlak ma ograniczone pole do działania i mobilizacji swojego elektoratu" - podkreślił Kalinowski.

Łuczak przypomniał natomiast, że kampania prezesa PSL nie była zbyt aktywna, czy "wystrzałowa" ze względu na okoliczności wynikające z katastrofy pod Smoleńskiem i powodzi.

Bardziej krytyczny w ocenie sztabowców i kandydata PSL jest Piechociński. Jak ocenił, Pawlak pokazał się jako polityk, który ma największy dystans do mediów i funkcjonowania blisko wyborcy. "Zakładał, że wyborca przede wszystkim będzie posiłkował się merytoryczną oceną, doświadczeniem i dorobkiem, a okazuje się, że jednak ważniejsze jest samo medialne istnienie i +opakowanie+ niż zawartość. To jest jeden z powodów, dla których Waldemar Pawlak, dwukrotny premier i aktualny wicepremier, nie jest +na pudle+" - diagnozuje poseł Stronnictwa.

Także Kłopotek powiedział PAP, że słabością sztabu Pawlaka były problemy z dotarciem do mediów. "Merytorycznie nasz kandydat jest bardzo dobrze przygotowany do kampanii i do sprawowania tego urzędu. Mamy jednak cały czas problem z przebiciem się do mediów" - ocenił.

Kłopotek jest przekonany, że gdyby media częściej pokazywały Waldemara Pawlaka, to jego notowania byłyby wyższe. Także wiceprezes Naczelnego Komitetu Wykonawczego PSL, minister rolnictwa Marek Sawicki uważa, że media nieobiektywnie relacjonują kampanię Pawlaka. Jego zdaniem dziennikarze nastawieni są na dwóch, a w ostatnim czasie na trzech kandydatów: Bronisława Komorowskiego, Jarosława Kaczyńskiego i Grzegorza Napieralskiego.

"Żyjemy w +mediokracji+, trzeba się będzie głęboko nad tą sprawą zastanowić po wyborach" - powiedział PAP Sawicki. Jego zdaniem "media publiczne skierowane są tylko na PiS i SLD, a media komercyjne na PO".

"Polska nie jest własnością ani jednej, ani dwóch, ani trzech partii. Kandydaci powinni być prezentowani w mediach w porównywalnym czasie i powinni mieć prawo także publicznego zabierania głosu" - uważa polityk. W jego opinii ta sytuacja powinna być zmieniona jeszcze przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi.

Większość ludowców uważa jednak, że nawet bardzo niski wynik Pawlaka w wyborach prezydenckich nie powinien wywołać wewnątrzpartyjnych rozliczeń. Choć Kłopotek nie ukrywa, że gdyby Pawlak otrzymał w wyborach tylko tyle, ile dają mu obecnie sondaże, byłoby to dużym zmartwieniem dla partii i niektórzy chcieliby za to "wieszać psy na Pawlaku", ale, jak zaznaczył, należy się z tym wstrzymać do wyborów samorządowych.

Polityk tłumaczy, że to właśnie wybory samorządowe będą probierzem potencjału wyborczego PSL i dopiero wówczas należy się spodziewać głębszej analizy sytuacji w stronnictwie i ewentualnych zmian kadrowych. Jak dodał, w najbliższym czasie, pozycja Pawlaka jest w PSL niepodważalna.

Z kolei Kalinowski nie spodziewa się rozliczeń w partii bez względu na wynik PSL w wyborach prezydenckich, jak i samorządowych. "PSL limit wstrząsów wewnętrznych i awantur wyczerpał na wiele lat. Tu naprawdę nie ma mowy o jakichś wstrząsach powyborczych" - stwierdził w rozmowie z PAP.

Także Sawicki, który był kontrkandydatem Pawlaka podczas wyborów na prezesa partii dwa lata temu, nie chciał rozmawiać o ewentualnych rozliczaniach w partii po wyborach prezydenckich. "Uspokajam - w PSL nie ma nastojów rewolucyjnych, kampania prezydencka jest także formą promocji programu Stronnictwa. Premier Pawlak robi to dobrze, jestem przekonany, że będzie miał dobry wynik i po tych wyborach wzmocni swoją pozycję, a nie osłabi" - oświadczył Sawicki.

Natomiast Piechociński uważa, że czas na szczegółową ocenę kampanii będzie właśnie po wyborach. Dodał, że jeśli nie osiąga się celów, które się przed sobą stawiało, to jest źle. Jego zdaniem należy wówczas pytać dlaczego tak się stało i dokonywać głębszej analizy.

Socjolog UJ, dr Jarosław Flis podkreślił w rozmowie z PAP, że PSL decydując się na wystawienie swojego kandydata w wyborach prezydenckich nie liczyło na zwycięstwo. Jak dodał, Pawlak w tej kampanii walczył głównie o umocnienie pozycji Stronnictwa i wiarę tradycyjnego elektoratu ludowców w to, że ta partia jest liczącą się siłą polityczną. "Od wyniku Pawlaka będzie zależało też jego przywództwo wewnątrz partii, jak i siła PSL w kolejnych wyborach, poczucie, że na tę partię warto głosować" - powiedział PAP Flis. (PAP)

pat/ stk/ par/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)