Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Radom: Ortopedzi ze szpitala na Józefowie nie przyszli do pracy

0
Podziel się:

Ortopedzi z Wojewódzkiego Szpitala
Specjalistycznego na radomskim Józefowie nie przystąpili w
poniedziałek do pracy. Na oddziale dyżuruje tylko ordynator.
Lekarze złożyli wypowiedzenia, domagając się wyższych pensji.
Dyrekcja nie zaakceptowała ich propozycji.

*Ortopedzi z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego na radomskim Józefowie nie przystąpili w poniedziałek do pracy. Na oddziale dyżuruje tylko ordynator. Lekarze złożyli wypowiedzenia, domagając się wyższych pensji. Dyrekcja nie zaakceptowała ich propozycji. *

Ordynator oddziału chirurgii urazowo - ortopedycznej w szpitalu na Józefowie, Andrzej Szmigiel powiedział PAP, że w południe zakończył ostry dyżur i rozpoczął normalny dyżur tylko przy pomocy pielęgniarek. Będzie pracował cały dzień i noc oraz we wtorek, kiedy dyrekcja placówki podejmie decyzję, jak rozwiązać problem.

Na oddziale jest czterdziestu trzech pacjentów, dwudziestu z nich wymaga operacji. Ordynator może sam zoperować ośmiu chorych. Pozostałe zabiegi muszą być wykonane w dużym zespole.

"Przygotowuję listę pacjentów, w której określę kiedy będą wypisani, rangę ich schorzenia i jak powinni zostać zaopatrzeni. Dyrekcja zdecyduje, kto zastąpi mnie na oddziale. Nie ma pacjentów w ciężkim stanie, więc mogą dyżurować chirurdzy lub lekarze ze specjalnością chirurgiczną" - powiedział Szmigiel.

Pacjenci byli zdenerwowani i zdezorientowani.

"Mam otwarte złamanie ręki i czekam na operację. To nas niepokoi, nie wiemy jak to będzie. Nie powinno tak być" - mówił jeden z chorych.

Wszystkich czternastu ortopedów z oddziału i przychodni ortopedycznej złożyło wypowiedzenia, gdyż żądali 60 - procentowej podwyżki płac. Ich etat wynosi 1.300 złotych netto. Wraz z dyżurami, pracując po 200 - 240 godzin miesięcznie, zarabiają po około 2 tys. 300 zł.

Chcieli przejść na kontrakty. Początkowo domagali się, aby ich pensje wynosiły: dla starszych asystentów - 4 - 5 tys. zł. a dla młodszych asystentów bez specjalizacji - 3 - 4 tys. zł. Obstawali także przy mniejszej liczbie godzin pracy miesięcznie. Chcieli pracować 170 godzin w miesiącu, jak lekarze w krajach zachodnich.

W ubiegłym tygodniu zaproponowali, aby dyrekcja zatrudniła ich od maja ze 100-procentową podwyżką etatu, przy dotychczasowej liczbie godzin. W piątek jeszcze zaniżyli swoje oczekiwania - poprosili o 65-procentową podwyżkę etatu.

Dyrektorka szpitala Bożenna Pacholczak zaproponowała ortopedom pracę do końca roku i 5 - procentowe podwyższenie wynagrodzenia. Zapewniła, że jeżeli udałoby się poczynić oszczędności, wróciłaby do rozmów o zwiększeniu pensji. Według niej, należy też poczekać na rozstrzygnięcie ministerstwa zdrowia w sprawie podwyżek dla lekarzy.

"Nawiązujemy kontakt z lekarzami, którzy wcześniej zgłosili się do nas. Nie chcieliśmy podejmować zobowiązań, bo liczyliśmy na to, że cały skład wróci do pracy. Będziemy czynić działania organizacyjne, żeby ten okres przejściowy trwał jak najkrócej i chcemy od nowa zorganizować oddział" - powiedziała PAP Bożenna Pacholczak.

Rzecznik protestujących ortopedów Arkadiusz Kutyła twierdzi, że w ubiegłym roku oddział ortopedyczny przyniósł straty w wysokości około 800 tysięcy złotych. Według niego, przy zmianie organizacji pracy na oddziale szpital mógłby zaoszczędzić około 600 tys. zł. rocznie, które wystarczyłyby na podwyżki. Należałoby tylko przyjmować do planowych zabiegów operacyjnych pacjentów, którzy mają już zrobione badania. Wtedy chory mógłby być zoperowany w ciągu pierwszej lub drugiej doby po przyjęciu na oddział i nie czekać kilku lub kilkunastu dni na zabieg.

Dyrektorka odpowiadała, że jeśli ortopedzi widzą możliwość zaoszczędzenia 600 tysięcy złotych rocznie, to wspólnie z ordynatorem powinni zreorganizować swój system pracy. Kutyła twierdzi, że teraz wszystko zależy od dyrekcji. Ortopedzi są związani wewnątrz koleżeńską umową, zgodnie z którą mogą wrócić do pracy wszyscy, lub nikt.

"Będziemy szukać pracy. Warunki dyrekcji były absolutnie nie do przyjęcia. Ze strony dyrekcji nie ma chęci porozumienia się. Stać ją na takie straty generowane przez jeden oddział, a nie stać jej na podwyżki. To jest kpina" - mówił Kutyła.

We wtorek ma dojść do negocjacji między dyrekcją szpitala a przedstawicielem lekarzy, którzy odeszli z pracy. (PAP)

ilo/ lop/

praca
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)