Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Radomski sanepid: nie można zarazić się sepsą

0
Podziel się:

Mimo dwóch przypadków sepsy w Radomiu, w tym
jednego śmiertelnego, nie może być mowy o epidemii tej choroby -
uspokajała podczas wtorkowej konferencji prasowej Barbara
Fundowicz-Towarek, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-
Epidemiologicznej w Radomiu.

Mimo dwóch przypadków sepsy w Radomiu, w tym jednego śmiertelnego, nie może być mowy o epidemii tej choroby - uspokajała podczas wtorkowej konferencji prasowej Barbara Fundowicz-Towarek, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno- Epidemiologicznej w Radomiu.

Szefowa radomskiego sanepidu przekonywała, że dwa przypadki sepsy w ciągu trzech tygodni (zmarł 57-letni mężczyzna, a 21-letni w stanie ciężkim przebywa w szpitalu) - nie odbiegają od normy.

Poinformowała, że od początku roku na terenie powiatu radomskiego odnotowano 15 przypadków sepsy, z czego dwa zakończyły się śmiercią pacjentów. "Na początku roku zmarło 12-miesięczne dziecko i w minioną sobotę 57-letni lekarz z Radomia. W Polsce rocznie sepsę stwierdza się u około 150 osób" - powiedziała Fundowicz- Towarek.

Dorota Jastrzębska, lekarz specjalista chorób zakaźnych z Radomskiego Szpitala Specjalistycznego, podkreślała, że sepsa, zwana też posocznicą, "nie jest chorobą, ale gwałtowną reakcją ogólnoustrojową organizmu, która rozwinęła się w przebiegu zakażenia".

"Posocznicą zarazić się nie da, bo jest to indywidualna reakcja organizmu na bakterię czy wirusy. Może wywołać ją każdy patogen: bakteria, wirus czy grzyb" - tłumaczyła Jastrzębska. "Każdy z nas jest wrażliwy na bakterie, ale od naszych zdolności obronnych organizmu zależy to, w jaki sposób poradzimy sobie z zakażeniem. Ta sama bakteria u jednego dziecka wywoła zapalanie ucha, u innego zapalenie płuc, a jeśli będzie to dziecko, które jest osłabione, nie radzi sobie w danym momencie z zakażeniem, może dojść nawet do zagrożenia życia" - dodała.

Według Jastrzębskiej, na zakażenia są bardziej podatne osoby osłabione, chorujące na przykład na cukrzycę, nadciśnienie, czy przyjmując tzw. leki immunosupresyjne.

W nocy z soboty na niedzielę w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Radomiu (WSzS) umarł 57-letni pacjent, u którego stwierdzono sepsę. Był lekarzem ortopedą i pracował w kilku radomskim poradniach. Zgłosił się do szpitala w czwartek ze zwichnięta nogą.

"Objawy nie wskazywały na sepsę. Okazało się jednak, że mężczyzna był osłabiony, a zwichnięcie nogi było efektem osłabienia organizmu. Po pobraniu krwi do analizy chory stracił przytomność i od razu został przeniesiony ma Oddział Intensywnej Opieki Medycznej. Zastosowano właściwe leczenie, mimo to pacjent zmarł w nocy z soboty na niedzielę - powiedziała Bożenna Pacholczak z WSzS.

Podczas konferencji prasowej dziennikarze pytali, czy pacjenci zmarłego lekarza, którzy w ostatnich dniach byli u niego na wizycie, mogą się obawiać o swoje zdrowie i czy powinni zapobiegawczo zażyć antybiotyki. Doktor Jastrzębska stwierdziła, że nie jest to konieczne.

"Antybiotykoterapię stosuje się tylko u osób najbliższych, którzy mieli dłuższy i intensywny kontakt z chorym" - tłumaczyła Jastrzębska.

Beata Nowak, rzecznik prasowy radomskiego sanepidu podkreśliła, że do tej pory w Radomiu nie było przypadków, by po kontakcie z chorym na sepsę, doszło do zakażenia innej osoby.

Drugi chory, u którego stwierdzono sepsę, został przyjęty na Oddział Intensywnej Terapii na początku listopada. Jego stan określany jest jako ciężki, ale się poprawia i zdaniem lekarzy rokowania są dobre. (PAP)

ilp/ malk/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)