Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Ratowanie" - oddać sprawiedliwość Sprawiedliwym

0
Podziel się:

"Ratowanie" to najnowsza książka Jacka Leociaka, w której autor pokazuje na
przykładach różne motywacje ludzi, którzy podczas okupacji ratowali Żydów - od szlachetnego
altruizmu po bezwzględną chciwość. "Nie ma tu prostych i jednoznacznych historii" - pisze
historyk.

"Ratowanie" to najnowsza książka Jacka Leociaka, w której autor pokazuje na przykładach różne motywacje ludzi, którzy podczas okupacji ratowali Żydów - od szlachetnego altruizmu po bezwzględną chciwość. "Nie ma tu prostych i jednoznacznych historii" - pisze historyk.

"Debata publiczna o stosunkach polsko-żydowskich w czasie wojny - w tym o ratowaniu Żydów przez Polaków - bywa bardzo gorąca, ale często ignoruje twardą wymowę faktów i pomija źródła. W przeszłości podatna była na polityczne manipulacje, ideologiczne nadużycia i propagandowe uproszczenia. (...) Jesteśmy wciąż ofiarami dwojakiego rodzaju zaprzeczeń, mających sens rytualny. Polska pamięć pławi się w jasnym świetle Sprawiedliwych, nie dopuszczając do siebie mrocznych stron okupacyjnego życia. Pamięć żydowska natomiast wypełniona jest bólem po Zagładzie, który żywi się mrokiem zbrodni, zdrady i odrzucenia, zdając się nie dopuszczać do siebie niczego innego" - pisze Leociak.

Zdaniem badacza, nie ma prostych i jednoznacznie budujących opowieści o pomocy i ukrywaniu a każda historia uwikłana jest w historyczny kontekst. "Dyskurs o pomocy ma dwa oblicza. Jasne - to opowieść o heroizmie, poświęceniu, altruizmie. Ciemne - o strachu przed zdradą sąsiadów, szantażu, podłości. Obie strony, jasna i ciemna stanowią całość nierozdzielną. Z historii Sprawiedliwych nie można wydestylować tylko nurtu jasnego" - pisze historyk.

"Heroizm nie jest normą społeczną i nie wyznacza powszechnie obowiązujących standardów zachowania. Nie wszyscy mogą i nie wszyscy chcą być bohaterami". Co wydaje się sednem sprawy, zwłaszcza biorąc pod uwagę kontekst (kara śmierci za ukrywanie Żydów): heroizm jest i zawsze będzie "odstępstwem od normy", wyjątkiem. Jeśli nie chcemy tego uznać, sprzeniewierzamy się pamięci Sprawiedliwych i pogrążamy ich w odmętach banału. Naturalnym odruchem każdego z nas jest bowiem cofnięcie ręki, kiedy znajdzie się w pobliżu płomienia. "Ci, którzy odważyli się pomagać Żydom, narażając życie swoje i swoich bliskich, potrafili trzymać rękę w płomieniu i nie cofać jej" - pisze Leociak.

Aby pokazać kontekst duchowy i intelektualny, w jakim odbywało się ratowanie Żydów przez Polaków, Leociak przypomina przedwojenną atmosferę narastającego w całej Europie antysemityzmu, która nie ominęła także Polski. Struktura społeczna kraju, w którym mieszkało trzy miliony Żydów, przez wielu polityków i duchownych postrzegana była jako problem, od którego "rozwiązania" zależał byt Polski. Powszechnie nawoływano do bojkotowania żydowskich sklepów, na uczelniach obowiązywało getto ławkowe, wielu katolickich duchownych zwłaszcza z kręgu pisma "Mały Dziennik" podgrzewało antysemickie nastroje. To właśnie z tej duchowej atmosfery wyrastały nierzadkie podczas okupacji komentarze Polaków na temat zagłady, że oto rękami Niemców rozwiązywany jest wielki problem narodowy. "Tym większy był heroizm tych, którzy ratowali. Odruch spieszenia z pomocą drugiemu człowiekowi okazał się silniejszy niż narodowe i religijne stereotypy" - podkreśla Leociak.

Niekiedy powody, dla których ratowano Żydów, niewiele miały wspólnego z heroizmem i empatią. Leociak przytacza przykład Zdzisława i Haliny Krzyczkowskich, "parę lumpenproletariuszy", alkoholików z marginesu społecznego, którzy ukrywali piątkę Żydów, ale kazali sobie za to słono płacić, szantażując swoich podopiecznych. Mimo wszystko jednak dotrzymali całą piątkę do Powstania Warszawskiego, czyli przyczynili się do ich ocalenia. Leociak przeciwstawia ich postawę rodzinie o tym samym nazwisku - Eugenii i Czesława Krzyczkowskich z Nasielska - którzy całkowicie bezinteresownie przygarnęli błąkające się po wsiach dwie żydowskie dziewczynki i zajęli się nimi jak własnymi dziećmi. Między tymi dwiema postawami mieści się cała gama różnych przypadków ludzkich - w podjęciu decyzji o ratowaniu Żydów splatały się najróżniejsze motywacje czasem szlachetne, czasem zupełnie nie.

Leociak analizuje też przypadki ratowania Żydów przez duchownych katolickich i tu pokazując, jak skomplikowana był sytuacja. Oswald Rufeisen trafił do klasztoru Zmartwychwstanek w Mirze, a atmosfera tego miejsca, spokój, dobroć i głęboka wiara jego opiekunek skłoniły go do konwersji, po latach został katolickim księdzem. Z kolei Krystyna Mandelbaum, żydówka, która nawróciła się na katolicyzm przed wojną, straciła wiarę, gdy była ukrywana w podlubelskim klasztorze betanek. W zachowanym pamiętniku opisuje dewocję, agresję, obłudę i ciasnotę horyzontów tamtejszych sióstr.

W książce Leociaka czytamy o wsiach, w których jedni Żydów przechowywali, drudzy - udając obojętność - chronili, inni mordowali; o konspiracji, także wobec polskich sąsiadów, jako głównym warunku powodzenia. Czytamy o takich "opiekunach", którzy chcieli od przechowywanych Żydów wyłudzić cały majątek, a następnie zabić, i o takich, którzy trwali przy ocalanych nawet na przekór rodzinnym tragediom. Ratowanie nie było pojedynczym aktem woli, ale decyzją codziennie odnawianą, w zmieniających się okolicznościach i zawsze realnym zagrożeniu. Nic tu nie jest proste - podsumowuje Leociak.

Jacek Leociak należy do najbardziej cenionych w Polsce i za granicą popularyzatorów, badaczy i znawców tematyki holocaustu, autor m.in. książki "Tekst wobec zagłady. O relacjach z getta warszawskiego" oraz współautor (wraz z Barbarą Engelking) tłumaczonej na wiele języków pracy "Getto warszawskie. Przewodnik po nieistniejącym mieście".

Książkę "Ratowanie" opublikowało Wydawnictwo Literackie. (PAP)

aszw/ abe/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)