Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rodzinne miasto Benedykta XVI - Marktl uczy się swej nowej roli

0
Podziel się:

Niemal zupełnie nieznane bawarskie miasteczko
Marktl nad rzeką Inn nieoczekiwanie znalazło się rok temu w samym
centrum zainteresowania międzynarodowych mediów.

Niemal zupełnie nieznane bawarskie miasteczko Marktl nad rzeką Inn nieoczekiwanie znalazło się rok temu w samym centrum zainteresowania międzynarodowych mediów.

Jako "niemieckie Wadowice" stało się celem pielgrzymek wiernych z całego świata. To właśnie w tym malowniczym zakątku Górnej Bawarii, nieopodal granicy z Austrią, 16 kwietnia 1927 roku w rodzinie miejscowego policjanta urodził się Josef Ratzinger, następca Jana Pawła II.

Powołanie niemieckiego kardynała, który przyjął imię Benedykta XVI, na Stolicę Piotrową stało się wielką szansą dla liczącej 2700 mieszkańców gminy. Jednak nagła sława i - co za tym idzie - najazd tysięcy turystów oraz dziennikarzy z całego świata, zakłóciły spokojne życie miasteczka.

Zarówno władze, jak i mieszkańcy Marktl mozolnie uczą się swej nowej roli, korzystając przy tym z doświadczeń Wadowic, które dużo dłużej - przez 27 lat - pełniły funkcję rodzinnego miasta papieża.

W pierwszą środę po Wielkanocy oba miasta podpisały umowę, zobowiązując się do budowy "trwałej wspólnoty w przyjaźni i partnerstwie".

Jak podkreślił Benedykt XVI w opublikowanym z tej okazji piśmie, partnerstwo Marktl i Wadowic rozszerza nie tylko osobistą przyjaźń między Janem Pawłem II a nim na całe gminy. Jest także wyraźnym sygnałem na drodze do pojednania między dwoma narodami, których historia zawiera ciemne strony, lecz które chcą żyć w przyjaźni.

"Wybór Ratzingera na papieża był dla nas szokiem, nikt się tego nie spodziewał. Wszyscy mówiliśmy: to niemożliwe, żeby papieżem został Niemiec" - wspomina decyzję konklawe z kwietnia ubiegłego roku w rozmowie z PAP miejscowy nauczyciel Josef Strasser. "Dla Marktl była to prawdziwa rewolucja" - dodaje pedagog, kierujący równocześnie miejscowym Stowarzyszeniem Miłośników Stron Ojczystych.

Dawniej do Marktl przyjeżdżało rocznie dwa tysiące turystów. Od czasu wyboru Ratzingera na papieża przez miasteczko przewinęło się 125 tysięcy ludzi - podkreśla Strasser.

Ich głównym celem jest stojący przy samym rynku dom, w którym 16 kwietnia 1927 r. urodził się przyszły papież. Zabytkowy budynek z XVIII w. zamknięty jest na cztery spusty. Tylko watykańska flaga na fasadzie budynku oraz pamiątkowa tablica przy wejściu świadczą o historycznej przeszłości tego miejsca. Niezrażeni zamkniętymi drzwiami turyści zaglądają przez okna i pozują do zdjęć na tle rodzinnego domu Benedykta XVI, blokując przy okazji ruch na wąskiej uliczce.

W marcu kościelna fundacja kupiła zabytkowy budynek, by stworzyć w tym miejscu ośrodek spotkań oraz papieskie muzeum.

Rodzinny dom to nie jedyna pamiątka po rodzinie Ratzingerów, która mieszkała w Marktl po urodzeniu Josefa jeszcze ponad dwa lata. Potem przeniosła się do pobliskiego Tittmoning. W pobliskim kościele pod wezwaniem św. Oswalda znajduje się kamienna chrzcielnica, w której rodzice w cztery godziny po przyjściu na świat ochrzcili noworodka.

Wielu mieszkańców Marktl przestrzega nadal tradycyjnych zasad religijnych, jak w czasach, gdy mieszkał tutaj przyszły papież. "Codziennie odmawiam z moją 13-letnią córką modlitwę wieczorną. Modlimy się także przed posiłkami - mówi nauczycielka Kerstin Niedermeier. - Dzieci nie wstydzą się wiary. Bawaria, szczególnie na prowincji, jest trochę inna niż pozostałe regiony Niemiec."

Proboszcz parafii w Marktl Josef Kaiser nie ma jednak złudzeń: "Ochrzczonych jest grubo ponad 90 procent mieszkańców naszej parafii. Jednak tradycyjną codzienną religijność spotyka się coraz rzadziej". Opiekujący się parafią od 2001 roku duszpasterz dodaje, że także w Bawarii nastały "nowe czasy - epoka postmodernistyczna i globalizacja". "Walka o byt, niepokój o miejsce pracy dają o sobie znać. Cierpi na tym życie religijne. Nie da się przestrzegać wspólnej modlitwy, gdy każdy członek rodziny przychodzi o innej porze" - tłumaczy. Jego zdaniem, nie ma oznak wskazujących na wzrost pobożności mieszkańców Marktl po wyborze Ratzingera na papieża.

Głęboka ludowa religijność, a szczególnie powszechny szacunek dla papieża, charakterystyczny dla mieszkańców Wadowic, jest w Niemczech zjawiskiem rzadkim - uważa ksiądz Kaiser. Wśród mieszkańców z pewnością da się jednak zauważyć nie tylko radość, lecz wręcz dumę z powołania niemieckiego duchownego na Stolicę Piotrową - dodaje.

Wybór rodaka na papieża jest jednak dla Marktl powodem nie tylko do radości i dumy. "To także większe wydatki dla gminy, a co za tym idzie wzrost zadłużenia" - tłumaczy Strasser. Władze musiały sfinansować budowę nowego parkingu dla turystów. W urzędzie gminnym zatrudniono dodatkowego urzędnika, którego zadaniem jest koordynowanie opieki nad turystami i promocja miasteczka.

Przy ratuszu powstał ośrodek informacji. "To wszystko kosztuje" - podkreśla nauczyciel.

Zyski z turystów ciągną natomiast tylko nieliczni rzemieślnicy i właściciele restauracji. Niektórzy z nich narażają w dodatku reputację rodzinnego miasta papieża na szwank. W miejscowych sklepach "straszą" pamiątki o wątpliwej wartości: "papieskie piwo" i "papieska wódka", a także talerzyki i kufle z wizerunkiem Benedykta XVI.

Dwie miejscowe piekarnie prześcigają się w wyszukanych kulinarnych pomysłach. W jednej można dostać "papieski chleb", "papieski tort" oraz "papieskie stefanki". Konkurencja oferuje kruche ciasteczka w kształcie papieskiego nakrycia głowy oraz "słodką mitrę" z marcepanu. Do niedawna można było także dostać papieską kiełbasę, jednak po protestach wycofano ją ze sprzedaży.

"Jestem przeciwny nadużywaniu wizerunku papieża. To nas kompromituje" - mówi burmistrz Marktl, 57-letni Hubert Gschendtner. Zastrzega jednak, że władze świeckie i kościelne są bezradne wobec tego typu komercyjnych praktyk. "W gospodarce rynkowej władza nie może zakazać sprzedaży jakichś towarów" - wyjaśnia. Możemy jedynie apelować do producentów, by zastanowili się nad skutkami swojego postępowania i dobrowolnie zrezygnowali z pewnych chwytów" - dodaje.

Jednak część handlarzy mówi otwarcie, że będzie sprzedawała papieskie pamiątki dopóty, dopóki klienci będą je kupowali. Jeden z inwestorów zamierza wybudować w miasteczku piwiarnię im. Benedykta. "180 miejsc na dwóch poziomach. Tylko dwie minuty piechotą od domu rodzinnego papieża" - zachwala swój projekt w ulotkach.

Kontrowersyjne działania niektórych handlarzy zaniepokoiły władze kościelne.

Zapewne z tego powodu kilkakrotnie odkładano ostateczną decyzję o wizycie Benedykta XVI w jego rodzinnym Marktl podczas pierwszej pielgrzymki do Bawarii we wrześniu tego roku.

"Niektóre działania podejmowane w Marktl nie licują z godnością papieża" - twierdził arcybiskup Monachium, kardynał Friedrich Wetter.

Tę ocenę podzielał początkowo Wilhelm Schraml, biskup diecezji pasawskiej, na terenie której znajduje się parafia Marktl. Jednak w połowie maja Schraml poinformował, że papież odwiedzi swoje rodzinne miasteczko. Przyjedzie do Marktl 11 września z oddalonego o 12 kilometrów sanktuarium maryjnego Altoetting, uważanego za "religijne serce" Bawarii. W listopadzie 1980 r. mszę odprawił tam Jan Paweł II.

"To dla nas wielki zaszczyt" - powiedział burmistrz Gschendtner. Jednak ani on, ani proboszcz Kaiser nie chcą czekać aż do września na spotkanie z papieżem. Dlatego z wdzięcznością przyjęli zaproszenie do Wadowic, gdzie 27 maja Benedykt XVI spotka się z mieszkańcami rodzinnego miasta Jana Pawła II.

"Jestem szczęśliwy i dumny z tego gestu naszych polskich partnerów" - podkreślił Gschwendtner. Pani burmistrz Wadowic Ewa Filipiak sprezentowała mu zegar, aby mógł odmierzać czas dzielący go od majowego spotkania z Ojcem Świętym.

Jacek Lepiarz (PAP)

ala/ zf/ mow/ ro/ dro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)