Unijny komisarz ds. energii Andris Piebalgs wezwał w czwartek Rosję i Białoruś do jak najszybszego uregulowania sporu o warunki dostaw gazu od 1 stycznia, tak by nie ucierpiał tranzyt rosyjskiego gazu dla Unii Europejskiej.
"Komisja śledzi bardzo uważnie rozwój sytuacji, bowiem może ona wpłynąć na dostawy gazu dla Unii Europejskiej. Wzywam obie strony do jak najszybszego znalezienia satysfakcjonującego je rozwiązania, które nie będzie zagrażało tranzytowi gazu do UE" - oświadczył komisarz.
Na 4 stycznia zwołał w Brukseli spotkanie ekspertów do spraw gazu z Komisji Europejskiej i krajów członkowskich UE, a także przedstawicieli przedsiębiorstw z branży energetycznej, by przeanalizować rozwój sytuacji.
Rosyjski koncern Gazprom w środę powiadomił Polskę, Litwę i Niemcy, że z braku porozumienia z Białorusią od 1 stycznia mogą wystąpić problemy z tranzytem gazu przez ten kraj. Przez Białoruś płynie 20 proc. importowanego z Rosji do UE gazu.
Gazprom zapowiedział, że jeśli nowy kontrakt nie zostanie podpisany, odetnie dostawy dla Białorusi 1 stycznia o godz. 10.00 czasu moskiewskiego (8.00 czasu polskiego).
Dotychczasowe rozmowy z Mińskiem o cenach gazu na przyszły rok nie przyniosły rezultatu. Gazprom nie zgadza się na dotychczasową, subsydiowaną cenę gazu dla Białorusi wynoszącą 46,68 dolarów za 1000 metrów sześciennych. Domaga się 200 dolarów za 1000 m sześc. i połowy udziałów w Biełtransgazie, operatorze białoruskiej sieci przesyłowej. Mińsk jest gotów płacić co najwyżej 75 dolarów za 1000 m sześc. gazu. Chce też, by Gazprom zapłacił za udziały w Biełtransgazie gotówką, a nie - jak proponuje strona rosyjska - dostawami gazu.
Michał Kot (PAP)
kot/ kan/
arch.