Blisko 2 tys. bezdomnych dzieci błąka się corocznie po ulicach Moskwy; 80 proc. z nich przyjeżdża z prowincji - informują "Lekarze bez Granic" w ogłoszonym we wtorek raporcie.
Ta pozarządowa organizacja od 2003 roku prowadzi w stolicy Rosji program opieki nad dziećmi ulicy.
Koordynator programu Aleksiej Nikiforow zastrzegł na konferencji prasowej, że trudno jest podać dokładną liczbę bezdomnych dzieci w Moskwie. Wiadomo jednak, że w stolicy ich liczba zmalała po 2003 roku, a w całym kraju wzrosła do kilkudziesięciu tysięcy.
Od 2003 roku w każdej dzielnicy Moskwy zakładane są sierocińce, co znacznie poprawiło sytuację - wyjaśnił Nikiforow.
W marcu 2005 roku rosyjska prokuratura podała, że w kraju jest blisko milion dzieci "bez nadzoru", czyli takich, które oficjalnie mieszkają z rodzicami, ale w rodzinach patologicznych, nie chodzą więc do szkoły i są pozostawione same sobie.
Zjawisko to nasiliło się po upadku Związku Radzieckiego wraz z pauperyzacją dużej części społeczeństwa i znaczącą migracją wewnętrzną w ramach granic dawnego ZSRR.
Dwie trzecie bezdomnych dzieci, które spotyka się najczęściej koło dworców i targowisk, uciekło od rodzin, a jedna trzecia - z sierocińców. 80 proc. tych ostatnich twierdzi, że w domu dziecka doświadczyło przemocy ze strony kolegów lub pracowników.
80 proc. dzieci ulicy ma ponad 15 lat, a 40 proc. pochodzi z rodzin niepełnych.(PAP)
kar/ ro/ 4687