Kreml odrzucił w czwartek jako "całkowicie niezrozumiałe" uwagi wiceprezydenta USA Dicka Cheneya na temat wycofywania się Rosji z demokracji i szantażowania sąsiadów dostawami energii. Krytykę amerykańską odrzuciło też wielu poirytowanych nią deputowanych Dumy.
"Wystąpienie pana Cheneya jest, naszym zdaniem, pełne subiektywnych ocen na nasz temat i na temat procesów zachodzących w Rosji. Te uwagi (...) są dla nas całkowicie niezrozumiałe" - powiedział zastępca rzecznika Kremla Dmirtij Pieskow.
W wystąpieniu w Wilnie, na międzynarodowej konferencji na temat "Wspólnej wizji wspólnego sąsiedztwa", wiceprezydent Cheney ostro skrytykował w czwartek Rosję, mówiąc, że przeciwnicy reform starają się cofnąć zegar demokratycznych zmian. Wezwał też Moskwę, by przestała szantażować inne kraje groźbą wstrzymania dostaw energii.
Za "nieuzasadnioną" uznał tę krytykę przedstawiciel komitetu ds. spraw międzynarodowych Dumy (niższej izby parlamentu) Leonid Słucki.
Słucki, który wypowiadał się dla rozgłośni "Echo Moskwy", uważa też, że tego rodzaju oświadczenia z ust wysoko postawionej osoby są "po prostu nie na miejscu".
Z kolei członek komitetu Dumy ds. spraw międzynarodowych, deputowany Anatolij Jermolin, uważa, że Cheney jako polityk światowego formatu ma prawo krytykować władze tego czy innego kraju, w tym i Rosji.
Wg agencji Interfax, były radziecki prezydent Michaił Gorbaczow powiedział, że "wypowiedź Cheneya wygląda na prowokację i mieszanie się w wewnętrzne sprawy Rosji".
Skrajny nacjonalista, wiceprzewodniczący Dumy Władimir Żyrinowski uważa, że wiceprezydent USA chciał zdyskredytować Rosję w okresie poprzedzającym szczyt grupy G-8, który ma się odbyć w lipcu w Petersburgu. (PAP)
mmp/ mc/ 5513 5680 6403 int.
