Rosja zaproponowała Białorusi pewne ustępstwa w sprawie podwyżki cen gazu. Rosyjski ambasador w Mińsku Aleksander Surikow oznajmił w środę, że Moskwa nie będzie już żądać 200 tylko 140-130 dolarów za 1000 m sześc. gazu.
Podkreślił jednak, że warunkiem jest sprzedaż rosyjskiemu Gazpromowi kontrolnego pakietu udziałów w białoruskim operatorze sieci gazowej Biełtransgazie. Zaznaczył, że przy określeniu wartości Biełtransgazu należałoby opierać się na niezależnej wycenie, mówiącej o 3-4 mld dolarów.
Surikow nie wykluczył też, że obie strony mogłoby "powrócić do kwestii" podziału ceł z eksportu ropy.
W tym roku Białoruś kupuje gaz po subsydiowanej cenie 46,68 USD za 1000 m sześc. Rosja chce przejść na cenę rynkową i grozi odcięciem dostaw, jeśli Mińsk nie zaakceptuje nowych warunków.
Rosyjski Gazprom zgadza się przyjąć jako część zapłaty za dostawy gazu połowę udziałów w Biełtransgazie przez utworzenie wspólnej spółki, która będzie zarządzać liczącą 7 tys. km siecią gazociągów na Białorusi.
Rozmowy w tej sprawie są prowadzone od 2003 roku, kością niezgody jest jednak wycena Biełtransgazu. Moskwa mówiła ostatnio o 2 mld dolarów, a prezydent Alaksandr Łukaszenka oznajmił, że firma jest warta 10-17 mld dolarów.
W połowie grudnia Rosja ogłosiła też, że od 1 stycznia wprowadza cła na ropę eksportowaną na Białoruś.
Dotychczas Mińsk otrzymywał rosyjską ropę bez cła, następnie przerabiał ją w swoich zakładach i eksportował produkty naftowe, pobierając przy tym opłaty celne.
Moskwa domagała się, by Białoruś dzieliła się tym cłem, oddając Rosji 85 proc. wpływów z tego tytułu. Ostrzegła zarazem, że jeśli strony nie dojdą do porozumienia w tej sprawie, to może ograniczyć dostawy ropy dla Białorusi do poziomu pokrywającego tylko jej potrzeby wewnętrzne. (PAP)
kar/ mc/ 4513,int
