Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Rosja: OMON rozpędził manifestację opozycji demokratycznej w Moskwie

0
Podziel się:

(wypowiedź Siergieja Mitrochina)

(wypowiedź Siergieja Mitrochina)

3.9.Moskwa (PAP) - Oddział specjalny rosyjskiej milicji OMON brutalnie rozpędził w niedzielę w Moskwie manifestację opozycji demokratycznej, która chciała upamiętnić ofiary ataku terrorystów na szkołę w Biesłanie w Osetii Północnej.

Milicja zatrzymała 13 osób, w tym lidera Ruchu na rzecz Praw Człowieka Lwa Ponomariowa i dyrektora Muzeum Andrieja Sacharowa - Jurija Samodurowa. Kilka osób zostało poturbowanych.

Manifestacja odbywała się przed Kamieniem Sołowieckim na Placu Łubiańskim.

Kamień Sołowiecki, upamiętniający ofiary stalinowskiego terroru, jest umiesczony tuż obok gmachu Federalnej Służby Bezpieczeństwa, spadkobierczyni KGB i NKWD. Przywieziono go z Wysp Sołowieckich - archipelagu na Morzu Białym, na których w połowie lat 20. ubiegłego stulecia powstał pierwszy w ZSRR łagier dla więźniów politycznych.

Milicja uniemożliwiła uczestnikom manifestacji złożenie kwiatów przed Kamieniem Sołowieckim, a gdy próbowali oni utworzyć pikietę przed milicyjnym kordonem otaczającym pomnik, zostali brutalnie rozpędzeni przez OMON.

Wśród zatrzymanych, których funkcjonariusze OMON-u wrzucali do swoich autobusów, było kilka młodych kobiet.

W demonstracji na Łubiance uczestniczyło kilkadziesiąt osób. Władze, które uznały manifestację za nielegalną, wysłały przeciwko nim ok. 250 milicjantów, w tym funkcjonariuszy z psami.

Siergiej Mitrochin, jeden z liderów demokratycznej partii Jabłoko, który zdołał wyrwać się z rąk OMON-owców, powiedział PAP, że "w tak tragicznym dla całego narodu dniu w Moskwie urządzono sobie milicyjne bachanalia".

"Federalna Służba Bezpieczeństwa rękami OMON-u rozprawiła się z pokojowo nastawionymi ludźmi, pragnącymi oddać hołd ofiarom tamtego dramatu. Biesłan jest nieprzyjemnym wspomnieniem dla FSB, bo to właśnie FSB ponosi odpowiedzialność za tamtą tragedię, za śmierć dzieci" - dodał Mitrochin.

Polityk Jabłoka zwrócił uwagę, że "władze nie zezwoliły na manifestację, gdyż - jak przekazały organizatorom - nie byłyby w stanie zapewnić bezpieczeństwa jej uczestnikom". "Na co nam taka służba bezpieczeństwa, która nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa nawet pod własnymi oknami?" - zapytał Mitrochin.

1 września 2004 roku kaukascy terroryści zajęli Szkołę Podstawową nr 1 w Biesłanie, biorąc 1127 zakładników, głównie dzieci, które uczestniczyły w uroczystej inauguracji roku szkolnego. 3 września siły specjalne wzięły budynek szturmem. Zginęło 333 zakładników, w tym 186 dzieci.

Jerzy Malczyk (PAP)

mal/ klm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)