Około tysiąca osób wzięło w środę udział w marszu protestacyjnym w Moskwie przeciwko ograniczaniu wolności słowa.
Akcję zorganizowały partie opozycyjne, przede wszystkim partia demokratyczna "Jabłoko" i Komunistyczna Partia Federacji Rosyjskiej, ale obecni byli także przedstawiciele Partii Narodowo- Bolszewickiej i młodzieżowych organizacji komunistycznych. W tłumie dominowały czerwone flagi komunistów.
Na czele pochodu niesiono czarną trumnę z telewizorem, z którego - jak głosił napis - wydobywają się tylko kłamstwa, okrucieństwo, przemoc i rozpusta. Protestujący wznosili okrzyki: "Precz z państwem policyjnym" i "Wolność dla więźniów politycznych". Idący na czele pochodu młodzi komuniści co jakiś czas krzyczeli: "Lenin, Stalin, Che Guevara".
"Są takie kwestie, wokół których jednoczyć muszą się wszyscy, bo inaczej się ich nie rozwiąże. Jeśli nie będziemy razem z komunistami walczyć o wolność słowa, to jej nigdy nie będzie" - powiedział PAP wiceprzewodniczący partii "Jabłoko" Siergiej Mitrochin.
Jak podkreślił, w telewizji w ogóle nie są podejmowane takie tematy jak wojna na Północnym Kaukazie, rosnące rozwarstwienie ekonomiczne społeczeństwa i oligarchiczny reżim u władzy. "Swoich opinii nie mogą przedstawić ani przedstawiciele opozycji, ani niezależni eksperci, ani członkowie organizacji pozarządowych" - zaznaczył.
Marsz zakończył się wiecem pod wieżą stacji telewizyjnej Ostankino.
Małgorzata Wyrzykowska (PAP)
mw/ mc/
