Sąd odroczył we wtorek do 24 maja rozprawę w procesie wytoczonym Centralnemu Ośrodkowi Doskonalenia Nauczycieli (CODN) przez byłego dyrektora tej placówki Mirosława Sielatyckiego.
Sprawa toczy się przed Sądem Rejonowym Warszawa-Śródmieście w wydziale pracy. Pierwsza rozprawa odbyła się w październiku ub.r.
Sielatycki został odwołany ze stanowiska w czerwcu 2006 r. przez wicepremiera, ministra edukacji Romana Giertycha w związku z publikacją w 2005 r. przez CODN poradnika "Kompas - edukacja o prawach człowieka w pracy z młodzieżą". Giertych zwolnił Sielatyckiego z pracy, gdyż uznał, że opublikowany przez CODN poradnik dopuszcza tezę, iż zakaz małżeńskich związków homoseksualnych i adopcji dzieci przez pary homoseksualne może być przejawem dyskryminacji. Zdaniem ministra, jest to sprzeczne z podstawami programowymi nauczania.
Sąd powołał biegłego w zakresie pedagogiki, który ma ocenić czy poradnik jest podręcznikiem szkolnym dla uczniów, czy tylko materiałem pomocniczym dla nauczycieli oraz zbadać czy treści zawarte w "Kompasie" są zgodne z podstawą programową dla nauczania w szkołach. Z tego powodu rozprawa została odroczona do 24 maja, aby po przygotowaniu przez biegłego ekspertyzy strony mogły się zapoznać z jej treścią.
Stroną w procesie (jako pozwany) jest też minister edukacji. Sąd zobowiązał pełnomocnika strony pozwanej, mec. Marka Małeckiego, który reprezentuje jednocześnie CODN i ministra edukacji, do przedstawienie stanowiska w kwestii stawienia się pozwanych na rozprawie w celu złożenia zeznań.
Małecki w rozmowie z dziennikarzami nie wykluczył, że Roman Giertych stawi się w sądzie, zaznaczył jednak, że z formalnego punktu widzenia nie jest to potrzebne.
"W tego typu procesach, kiedy znamy dokumenty, nie ma takiej potrzeby. Sąd zna fakty związane z decyzją o odwołaniu pana Sielatyckiego, co stanowi emanację intencji ministra Giertycha" - powiedział pełnomocnik. Zaznaczył, że nie wie kto mógłby zeznawać w imieniu CODN.
Do akt ma zostać też, na wniosek powoda, dołączona opinia mazowieckiego kuratora oświaty, z którym, jak zapewnia pełnomocnik ministra, konsultowana była decyzja o odwołaniu Sielatyckiego ze stanowiska dyrektora CODN. Według Małeckiego, kurator przychylił się do decyzji ministra.
We wtorek sąd przesłuchał w celach informacyjnych Mirosława Sielatyckiego. Zeznawało też dwoje świadków: tłumacz poradnika "Kompas" - Dariusz Grzemny i dyrektor Biura Informacji Rady Europy, dr Hanna Machińska.
Jak tłumaczył Grzemny, "Kompas" nie był publikowany jako podręcznik szkolny, ale jako poradnik dla nauczycieli i wszystkich osób pracujących z młodzieżą, z którego korzystaliby tylko chętni. Powiedział też, że procesowi tworzenia i promocji polskiej edycji poradnika sprzyjał ówczesny minister edukacji i nauki prof. Michał Seweryński.
Sielatycki komentując powody swojej dymisji powiedział dziennikarzom, że "Kompas" nie mówi o tym jakie specjalne prawa powinny przysługiwać mniejszościom seksualnym. "To jest promowanie wartości, praw człowieka. Konstytucja nasza mówi o równości naszych obywateli niezależnie od tego jacy oni są, jakiej są narodowości, jakiego wyznania, jakiej orientacji seksualnej" - zaznaczył Sielatycki.
Zdaniem Hanny Machińskiej, poradnik podejmuje tematy trudne, ale rolą nauczyciela jest zdecydować w jakiej formie i czy w ogóle rozmawiać o nich z uczniami. "W żadnym wypadku +Kompas+ nie promuje homoseksualizmu" - podkreśliła.
Dodała, że sprawa dymisji Sielatyckiego odbiła się szerokim echem w instytucjach Rady Europy. W tej sprawie zabrał głos m.in. sekretarz generalny Rady Europy Terry Davis. Według Machińskiej, Polska jest pierwszym krajem, w którym odwołano kogoś ze stanowiska z powodu wydania publikacji Rady Europy. Jej zdaniem może to utrudnić wzajemne stosunki Rady i Polski. (PAP)
ula/ ls/
