Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ruszył proces chirurga, który operował Hannę Bakułę

0
Podziel się:

Przed sądem rejonowym dla Warszawy-Pragi
rozpoczął się we wtorek proces chirurga Adama G. oskarżonego o
błąd lekarski po nieprawidłowo przeprowadzonej operacji
plastycznej twarzy znanej malarki i pisarki Hanny Bakuły.

Przed sądem rejonowym dla Warszawy-Pragi rozpoczął się we wtorek proces chirurga Adama G. oskarżonego o błąd lekarski po nieprawidłowo przeprowadzonej operacji plastycznej twarzy znanej malarki i pisarki Hanny Bakuły.

Zarzut dotyczy m.in. tego, że po operacji twarzy, nosa i szyi kobiety lekarz zaniechał wykonania kontrolnych badań, co spowodowało zbyt późne rozpoznanie krwiaka oraz o to, że nieprawidłowo go usunął, co spowodowało przewlekły stan zapalny i blizny. Lekarzowi grozi do trzech lat więzienia.

Pełnomocnik artystki, pytany we wtorek przez sąd o ewentualność polubownego załatwienia sprawy powiedział, że nie ma instrukcji od swojej mocodawczyni w tym zakresie, ale chętnie wysłucha propozycji oskarżonego, jeśli ten takie ma. Obrońca Adama G. oznajmił jednak, że nie widzi żadnej możliwości ugody ani mediacji.

Bakuła poddała się operacji w marcu 2003 r. w podwarszawskiej klinice. Adam G. - w czasie jednego zabiegu - zoperował jej wówczas nos (chodziło m.in. o wygładzenie na nim blizn po wypadku samochodowym ), wygładził szyję i usunął część tkanki z brody.

Po zabiegu u pacjentki pojawiły się na policzku dwa mniejsze krwiaki oraz jeden większy na głowie za uchem oraz opuchlizna całej twarzy; uskarżała się też na silne bóle.

Chirurg wyjaśniał we wtorek, że opuchlizna "nie odbiegała od normy", małe krwiaki nie wymagały usunięcia, a duży, w efekcie dwóch zabiegów został oczyszczony. Wyjaśniał, że odwiedzał Bakułę w domu i tam usunął krwiak, bo pacjentka nie chciała przyjechać do kliniki. "Zrobiłem to sterylnymi narzędziami, a nie, jak mówiła w jednym z wywiadów, jakimiś nożyczkami wyciągniętymi z kieszeni i perfumami" - dodał.

Lekarz przekonywał, że artystka została uprzedzona o ewentualnych konsekwencjach zabiegu. "Pacjenci podpisują zgodę na zabieg, w której są wypunktowane wszelkie powikłania jakie mogą się zdarzyć - krwiaki, infekcje, zasinienia, obrzęki" - podkreslił.

"W zgodzie jest informacja, że po zabiegu nie można pić alkoholu, palić papierosów i przebywać w miejscach nasłonecznionych - używki opóźniają gojenie ran, alkohol zwiększa ciśnienie i może doprowadzić do niekontrolowanych upadków, a słońce przebarwia blizny" - wyjaśniał - "tymczasem pacjentka była po operacji w Portugalii i chyba także w Krakowie, gdzie podobno piła alkohol i spadła ze schodów".

Zapewniał, że nigdy nie obiecywał pacjentce, iż uboczne skutki zabiegu ustąpią po dwóch tygodniach. "Ostateczny efekt jest po kilku miesiącach; w zgodzie na operację jest mowa o trzech miesiącach do sześciu" - wskazał. "Poświęciłem pacjentce dużo czasu, żeby jej wyjaśnić zakres operacji i ewentualne powikłania. Człowiek bez odchyleń psychicznych powinien zrozumieć co się do niego mówi przez pół godziny" - mówił przed sądem.

Podkreślił, że pacjentka nie poinformowała go, choć miała taki obowiązek, o chorobach i dolegliwościach, m.in. o chorobie zatok i zębów. "Zataiła także, że wcześniej miała robiony lifting twarzy" - powiedział.

Pełnomocnik Bakuły złożył we wtorek wniosek o ustalenie specjalności, jaką ma Adam G. Obrońca lekarza chciał odrzucenia tego wniosku wyjaśniając, że nie ma to znaczenia dla sprawy. Sąd zdecydował, że zwróci się do izby lekarskiej o taką informację. Bakuła mówiła w wywiadach prasowych, że Adam G. nigdy nie poinformował jej, że nie jest chirurgiem plastycznym, lecz miękkim. (PAP)

ktl/ malk/ rod/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)