Rząd jest przeciwny projektowi SLD, by wykreślić z kodeksu karnego artykuł przewidujący karę do 3 lat więzienia za publicznie znieważenie prezydenta RP. Według rządu, zapis ten nie stwarza "barier dla swobód obywatelskich, w tym również do prawa do krytyki czy satyry".
SLD chce zniesienia art. 135 § 2 kk, dowodząc, że praktyka ostatnich lat wykazała, iż nie chroni on prezydenta, ale często ośmiesza go, gdyż zmusza prokuraturę do wszczynania postępowań w sprawach błahych lub mieszczących się w normach polemiki politycznej. SLD chce by wobec prezydenta stosować zapis mówiący o karze za znieważenie konstytucyjnego organu RP - za co grozi grzywna, ograniczenie wolności albo do 2 lat więzienia.
SLD powołuje się na głośny przypadek Huberta H., który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie. Gdy ujawniono że trwa śledztwo w tej sprawie, ówczesny szef kancelarii prezydenta Aleksander Szczygło (dziś szef MON) radził prokuratorom, by "czytali więcej Gogola". W grudniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces H., uznając, że jego czyn miał znikomą szkodliwość społeczną.
Według wtorkowego stanowiska rządu, odpowiedzialność karna za publiczne znieważenie konstytucyjnego organu RP nie jest związana z treścią wypowiedzi, lecz z jej formą o charakterze znieważającym oraz z faktem, że znieważenie ma charakter publiczny, przez co dotrze do szerokiego kręgu odbiorców.
Zdaniem rządu, utrzymanie tego zapisu wypływa również z tradycji zapoczątkowanej kodeksem karnym z 1932 r. "Rząd nie widzi powodu, aby dokonywać zmian w tej kwestii. Podobną ochronę na terytorium RP mają zapewnioną osoby reprezentujące obce państwo. W opinii rządu, istnienie przepisu nie stwarza barier dla swobód obywatelskich, w tym również do prawa do krytyki czy satyry" - podano w komunikacie po wtorkowym posiedzeniu rządu.
Obecnie trwają dwa głośne śledztwa o znieważenie prezydenta RP - wobec niemieckiej gazety "Die Tageszeitung", gdzie w artykule pt. "Młody polski kartofel. Dranie, które chcą rządzić światem" w 2006 r. porównano polskiego prezydenta do kartofla oraz słów Lecha Wałęsy, który po ujawnieniu w lutym przez Lecha Kaczyńskiego raportu z weryfikacji WSI nazwał go "durniem".
We wtorek rząd krytycznie odniósł się też do projektu koła poselskiego Prawica Rzeczypospolitej by wprowadzić karalność "rozpowszechniania treści mających charakter pornograficzny" - za co miałaby grozić grzywna, ograniczenie wolności albo do roku więzienia. Tak samo miano by karać osoby, które takie treści w celu rozpowszechniania tworzą, przechowują, przesyłają, przenoszą lub przewożą. Gdyby to robiły, by osiągnąć korzyść majątkową, kara mogłaby sięgać do 2 lat więzienia.
Rząd, opowiadając się za skuteczną walką z pornografią uważa, że parlament powinien pracować łącznie nad propozycjami poleskimi i rządowymi. Zwrócono uwagę, że poselski projekt zawiera błędy legislacyjne. "Rząd przygotował rozwiązania, które będą skuteczniej chronić społeczeństwo, a w szczególności dzieci przed pornografią" - podano w komunikacie po obradach rządu.
Rząd przypomniał, że tzw. pornografia twarda (z udziałem dzieci, z przemocą lub ze zwierzętami) jest objęta całkowitym zakazem nie tylko rozpowszechniania, ale i posiadania.
"Zwykła" pornografia nie jest dziś karalna; za "publicznie prezentowanie treści pornograficznych w taki sposób, że może to narzucić ich odbiór osobie, która tego sobie nie życzy" - grozi grzywna, kara ograniczenia wolności albo do roku więzienia. Z kolei grzywnie, karze ograniczenia wolności albo karze do 2 lat więzienia podlega ten, kto "małoletniemu poniżej lat 15 prezentuje treści pornograficzne lub (...) rozpowszechnia treści pornograficzne w sposób umożliwiający takiemu małoletniemu zapoznanie się z nimi". (PAP)
sta/ malk/ mhr/
