Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd: sprawa Simona M. nie wróci do prokuratury

0
Podziel się:

Stołeczny sąd poprowadzi jednak proces
Kameruńczyka Simona M., oskarżonego o zakażenie wirusem HIV
kilkunastu kobiet. W poniedziałek sąd odwoławczy uchylił decyzję
sądu rejonowego o zwrocie aktu oskarżenia prokuraturze.

Stołeczny sąd poprowadzi jednak proces Kameruńczyka Simona M., oskarżonego o zakażenie wirusem HIV kilkunastu kobiet. W poniedziałek sąd odwoławczy uchylił decyzję sądu rejonowego o zwrocie aktu oskarżenia prokuraturze.

W lutym tego roku Sąd Rejonowy dla Warszawy-Żoliborza uznał, iż akt oskarżenia ma "wiele wad, które wymagają uzupełnienia" i zwrócił sprawę Kameruńczyka żoliborskiej prokuraturze. Według sądu, można ustalić "inne osoby pokrzywdzone" jak i tożsamość innych świadków, którzy mogliby zeznawać. Ponadto akt oskarżenia nie zawierał informacji o wynikach wniosków o tzw. pomoc prawną, o którą prokuratura zwróciła się do innych państw.

W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie uwzględnił zażalenie prokuratury oraz samego M. na tę decyzję. "Sąd odwoławczy uznał, że te braki, o których mówił sąd rejonowy, można usunąć w postępowaniu sądowym i nie są one na tyle istotne, by cofać sprawę do śledztwa" - powiedział PAP rzecznik Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Wojciech Małek.

Zgodnie z prawem, sąd zwraca sprawę prokuraturze w celu uzupełnienia śledztwa "jeżeli akta sprawy wskazują na istotne braki tego postępowania, zwłaszcza na potrzebę poszukiwania dowodów, zaś dokonanie niezbędnych czynności przez sąd powodowałoby znaczne trudności".

Decyzja sądu jest ostateczna i oznacza, że wkrótce sąd rejonowy wyznaczy termin rozpoczęcia procesu Kameruńczyka, który przebywa w areszcie od zatrzymania w styczniu 2007 r.

"Spodziewałem się takiej decyzji, z której bardzo się cieszę" - powiedział PAP Paweł Nowak, szef Prokuratury Rejonowej Warszawa- Żoliborz, która oskarża M. Dodał, że także i sam oskarżony powinien się z niej cieszyć, bo - jak wyraził się prokurator - proces powinien być szybki. Nowak podkreślił, że prokuratura od początku uważała, że ewentualne braki materiału można uzupełnić w toku procesu.

Akt oskarżenia trafił do sądu pod koniec 2007 r. Simonowi M. postawiono w sumie 13 zarzutów - 11 dotyczy zakażenia kobiet wirusem, jeden - narażenia kobiety na taką chorobę, a jeden - posiadania bez pozwolenia białej broni. Sprawy dwóch kolejnych kobiet wyłączono do odrębnego rozpatrzenia - obie są za granicą.

Gdy M. zatrzymano i aresztowano, ówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zdecydował - ze względu na "ważny interes społeczny" - o upublicznieniu jego wizerunku.

Sam Kameruńczyk po zatrzymaniu twierdził, że nie zdawał sobie sprawy, że jest chory i że w 1999 r. przechodził badania, które nie wykazały, iż jest nosicielem wirusa HIV. Z ustaleń policji wynika jednak, że o chorobie informowały go m.in. zakażone kobiety.

Z materiału dowodowego wynika, że ofiarami M. padały młode kobiety (20-25 lat). Niektóre z nich mówiły, że działał z premedytacją i oskarżał je o rasizm, gdy chciały się zabezpieczać.

Simon M. przedstawiał się jako uchodźca polityczny z Kamerunu, poeta, pisarz i dziennikarz. Przyjechał do Polski w 1999 r. Rodzinny kraj miał opuścić z powodu jednego z artykułów, ujawniającego skandal korupcyjny. Najpierw ubiegał się o azyl w Ghanie, gdzie otrzymał status uchodźcy politycznego w 1998 r. "Rzeczpospolita" ujawniła, że mężczyzna sfałszował swą biografię, by uzyskać status uchodźcy. (PAP)

sta/ malk/ mag/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)