Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sąd uniewinnił b. funkcjonariuszy SB od zarzutu znęcania się nad działaczem "S"

0
Podziel się:

Sąd Rejonowy w Koszalinie
(Zachodniopomorskie) uniewinnił w czwartek dwóch byłych oficerów
Służby Bezpieczeństwa od zarzutu psychicznego i fizycznego
znęcania się nad działaczem podziemnej "Solidarności".

Sąd Rejonowy w Koszalinie (Zachodniopomorskie) uniewinnił w czwartek dwóch byłych oficerów Służby Bezpieczeństwa od zarzutu psychicznego i fizycznego znęcania się nad działaczem podziemnej "Solidarności".

Dionizy M. - obecnie emeryt - i Andrzej W.- do niedawna dyrektor handlowej galerii w Koszalinie, obecnie syndyk - byli oskarżeni o przekroczenie uprawnień i wymuszanie na działaczu podziemnej "S" Tadeuszu Wołyńcu informacji o strukturach związku.

Według aktu oskarżenia Instytutu Pamięci Narodowej, czynów tych Dionizy M. i Andrzej W. mieli dopuścić się 25 października 1984 roku. Mężczyźni mieli skuć Tadeusza Wołyńca kajdankami, wsadzić go do nieoznakowanego samochodu, wywieź do lasu i tam - strasząc bronią, grożąc pozbawieniem życia, szarpiąc i lżąc - domagać się ujawnienia przez niego informacji o podziemnej "S".

W ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia Jacek Matejko powiedział, że choć w czasie postępowania sądowego ustalono, iż do takiego zdarzenia faktycznie doszło, że brali w nim udział funkcjonariusze SB, to jednak nie ma dowodów, że funkcjonariuszami tymi byli oskarżeni.

Matejko podkreślił, iż sąd wydaje uniewinniający wyrok po "przeprowadzeniu postępowania dowodowego w szerokim zakresie."

W czasie procesu sąd nie tylko opierał się na zeznaniach pokrzywdzonego Tadeusza Wołyńca, który miał w sprawie status oskarżyciela posiłkowego, ale również na pisanych przez niego cztery dni po wywiezieniu do lasu skargach do prokuratora wojewódzkiego w Koszalinie, skardze napisanej w 1990 r. do ministra spraw wewnętrznych Czesława Kiszczaka oraz materiałach IPN.

Sędzia zaznaczył, że nazwiska oskarżonych pojawiły się tylko w zeznaniach złożonych przez Wołyńca przed prokuratorem z IPN. W skargach pisanych w 1984 i 1990 roku pokrzywdzony nie podał żadnych nazwisk funkcjonariuszy SB. "Nie sposób przyjąć, iż w skardze napisanej cztery dni po zdarzeniu pan Wołyniec zataił tak ważną kwestię, jak personalia wywożących go funkcjonariuszy" - powiedział Matejko.

Dodał, że również identyfikacja oskarżonych na podstawie okazanych pokrzywdzonemu zdjęć była obarczona wieloma błędnymi wskazaniami. Wołyniec kilka razy pomylił się przypisując nazwiska do zdjęć byłych funkcjonariuszy SB.

Wołyniec nie potrafił w czasie okazania dowodów ze zdjęć zidentyfikować Andrzeja W., choć twierdził, że "pozna go zawsze i wszędzie". Andrzeja W. pokrzywdzony wskazał dopiero po tym, jak usłyszał jego nazwisko. Także Dionizego M. Wołyniec rozpoznał na zdjęciach dopiero po tym, jak usłyszał jego nazwisko.

Również w kwestii zakucia w kajdanki przez wywożących esbeków zeznania Wołyńca w opinii sądu były niespójne. Pokrzywdzony początkowo twierdził, że funkcjonariusze usiłowali go zakuć w kajdanki, dopiero w późniejszym etapie postępowania zacząć zeznawać, iż faktycznie to zrobili. Podobnie wyglądały zeznania pokrzywdzonego w kwestii grożenia bronią.

"Ponieważ wątpliwości należy rozstrzygać na korzyść oskarżonych, sąd postanowił jak w sentencji" - zakończył sędzia Matejko.

Wyrok nie jest prawomocny. Nie wiadomo jednak, czy IPN będzie wnosił apelację.

W mowie końcowej prokurator Krzysztof Bukowski domagał się dla oskarżonych 2 lat więzienia w zawieszeniu na 5 lat.

W związku z uniewinniającym wyrokiem w sprawie karnej, sąd pozostawił bez rozpoznania połączony z tym postępowaniem cywilny pozew Tadeusza Wołyńca przeciwko Dionizemu M. i Andrzejowi W. Wołyniec domagał się w tym pozwie od oskarżonych po 50 tys. zł na Caritas diecezji koszalińsko-kołobrzeskiej oraz po 20 tys. zł zadośćuczynienia.

Tadeusza Wołyńca nie było na ogłoszeniu wyroku.(PAP)

sibi/ bno/ fal/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)