Były naczelny "Wprost" Piotr Gabryel nie musi przepraszać Jacka Żakowskiego z "Polityki" za "dopuszczenie do opublikowania kłamliwej sugestii, jakoby Żakowski przygotował wywiad ze Sławomirem Smołokowskim na zlecenie spółki J&S" - orzekł w czwartek warszawski sąd apelacyjny. Pozew oddalono tylko z przyczyn formalnych.
W 2004 r. w dwóch numerach "Polityki" ukazał się przeprowadzony przez Żakowskiego pierwszy w polskiej prasie wywiad ze Sławomirem Smołokowskim, współwłaścicielem spółki J&S, dostarczającej do Polski ropę. Spółkę opisywano sugerując jej powiązania z rosyjskimi służbami specjalnymi oraz związki z aferą paliwową, czym zajmowała się w zeszłej kadencji sejmowa komisja ds. PKN Orlen.
Tygodnik "Wprost", piszący często o J&S w krytycznym kontekście, odpowiedział trzema notatkami. Zasugerowano w nich, że do wywiadu doszło poprzez związki Żakowskiego z Piotrem Najsztubem, z którym już dawniej prowadził program w TV, (w tamtym czasie Najsztub był we władzach firmy obsługującej J&S od strony PR), a w zamian za to "Polityka" rzekomo miała otrzymać reklamy czasopisma, którego właścicielką była żoną drugiego szefa J&S.
Po tej publikacji Żakowski napisał w "Polityce" tekst "Śledztwo we własnej sprawie, czyli jak zostałem agentem". Za stwierdzenia w nim "Wprost" pozwało "Politykę" i Żakowskiego. PAP ustaliła w sądzie, że w środę Sąd Okręgowy w Warszawie oddalił powództwo "Wprost" uznając, że Żakowski miał prawo pisać o nierzetelności tygodnika.
Zarazem "Wprost" i Marek Król (ówczesny naczelny tygodnika) zostali pozwani przez Żakowskiego i "Politykę". Wobec tego, że w trakcie procesu Króla na funkcji naczelnego zastąpił Gabryel (obecnie nie pełni on już tej funkcji - PAP), strona "Polityki" zmieniła osobę pozwanego.
We wrześniu zeszłego roku Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał Gabryelowi przeproszenie Żakowskiego i "Polityki" oraz wpłatę 10 tys. zł na Polską Akcję Humanitarną.
W czwartek sąd apelacyjny rozpatrzył odwołanie "Wprost" od tego wyroku i go zmienił. Rzeczniczka sądu Barbara Trębska wyjaśniła, że przyczyną jest kwestia formalna, związana z osobą pozwanego.
"Były dwie szkoły orzekania: jedna głosiła, że za naruszenie dóbr osobistych odpowiada redaktor naczelny gazety w czasie publikacji materiału prasowego, druga zaś - że odpowiedzialny jest naczelny pełniący tę funkcję w chwili orzekania. Sąd Najwyższy rozstrzygnął niedawno, że odpowiada naczelny, który pełnił tę funkcję w chwili publikacji" - powiedziała Trębska.
W tej sytuacji adwokat Żakowskiego mec. Andrzej Karpowicz zapowiedział skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego lub pozwanie Marka Króla.
"Dziś w Polsce ludzie mają problem z przepraszaniem" - ocenił Żakowski po wyroku. Liczył on, że mimo tego "dziwnego i niehonorowego wybiegu można zamieścić przeprosiny, jeśli zrobi się coś niestosownego". (PAP)
wkt/ bno/ rod/