Odrzucenie Traktatu z Lizbony przez Irlandię to dla Unii Europejskiej duży problem, ale nie katastrofa - przekonuje europoseł Jacek Saryusz-Wolski (PO). Jego zdaniem, wynik referendum to sygnał dla UE, że powinna z "większym szacunkiem" słuchać obywateli.
Jak wynika z podanych w piątek po południu oficjalnych wyników, Irlandczycy odrzucili w czwartkowym referendum Traktat Lizboński. Komisja wyborcza poinformowała, że przeciwko traktatowi było 53,4 proc. głosujących.
"To jest duży problem, ale nie katastrofa. Nie z takich opresji Unia wychodziła" - powiedział PAP Sayrusz-Wolski, szef komisji spraw zagranicznych Parlamentu Europejskiego, odnosząc się do wyników referendum.
Jego zdaniem, z irlandzkiego referendum Unia powinna wyciągnąć konstruktywne wnioski. "Czas, w którym obywatele mogą czegoś nie rozumieć, nie popierać, a Unia nadal funkcjonuje - minął. Komunikacja między elitami i obywatelami jest właściwie esencją polityki. (...) Trzeba się bardziej wsłuchiwać w głos obywateli, z większą uwagą i z większym szacunkiem" - podkreślił Saryusz-Wolski.
Traktat Lizboński może wejść w życie 1 stycznia 2009 roku jedynie pod warunkiem jego ratyfikowania przez wszystkie kraje członkowskie UE. Irlandia jest jedynym spośród 27 krajów Unii, który decydował o ratyfikacji Traktatu w drodze ogólnonarodowego referendum. W pozostałych krajach decydują parlamenty.
Według Saryusz-Wolskiego, Traktat Lizboński jest Unii potrzebny do sprostania nowym wyzwaniom - m.in. roli UE w świecie, prowadzenia wspólnej polityki zagranicznej, planom rozszerzenia na Wschód, czy walce z terroryzmem.
Zdaniem europosła, po negatywnym wyniku referendum w Irlandii, we Wspólnocie możliwe są dwa scenariusze.
"Pierwszy - jak mówił Saryusz-Wolski - to opatrzenie Traktatu Lizbońskiego prawnie wiążącymi deklaracjami, które odpowiadałyby na irlandzkie zastrzeżenia (...) i podanie powtórnemu głosowaniu". Jego zdaniem, takie rozwiązanie opóźni wejście w życie Traktatu z Lizbony o 12-18 miesięcy.
Drugi scenariusz - według eureoposła mniej prawdopodobny - to przygotowanie kolejnego, po Traktacie Konstytucyjnym i Traktacie z Lizbony, traktatu dla UE. Saryusz-Wolski ocenia, że takie prace mogłyby potrwać kilka lat.
Rozmówca PAP zastrzegł jednak, że wstępne decyzje, co dalej po irlandzkim "nie" zapadną na przyszłotygodniowym szczycie UE w Brukseli.
Pytany, czy trzyma kciuki, żeby udało się namówić Irlandię na powtórne referendum europoseł odparł: "To byłoby najlepsze". (PAP)
agt/ ura/ jra/