Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SDP i Hołda podzieleni w opiniach na temat decyzji sądu wobec naczelnych "Gazety Polskiej"

0
Podziel się:

Absurdalne wydarzenie bez precedensu lub
też dozwolona prawem praktyka sądu; Stowarzyszenie Dziennikarzy
Polskich oraz karnista prof. Zbigniew Hołda są podzieleni w
opiniach na temat decyzji warszawskiego sądu rejonowego wobec
naczelnych "Gazety Polskiej".

Absurdalne wydarzenie bez precedensu lub też dozwolona prawem praktyka sądu; Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich oraz karnista prof. Zbigniew Hołda są podzieleni w opiniach na temat decyzji warszawskiego sądu rejonowego wobec naczelnych "Gazety Polskiej".

Stołeczny sąd nakazał doprowadzenie przez policję redaktora naczelnego "Gazety Polskiej" Tomasza Sakiewicza i jego zastępczyni Katarzyny Hejke na następny termin procesu karnego o znieważenie, wytoczonego im przez TVN. Powodem decyzji sądu była nieusprawiedliwiona - jego zdaniem - nieobecność obojga oskarżonych. Sakiewicz był w tym czasie za granicą, Hejke zapewnia zaś, że w ogóle nie dotarło do niej wezwanie na rozprawę.

Według prof. Zbigniewa Hołdy, "jeżeli są przesłanki procesowe do doprowadzenia na rozprawę pod przymusem, to w każdym procesie, przy każdym przestępstwie, nawet przy wykroczeniu, można je zastosować".

Jak dodał, przesłanką taką jest uporczywe niestawianie się na rozprawę bez usprawiedliwienia. "Otóż prawo określa co to jest usprawiedliwione niestawiennictwo: zwolnienie lekarskie lub inne ważne powody. Natomiast nie jest takim powodem wyjazd za granicę na ślub" - powiedział Hołda.

"Tu zderzają się dwie wartości: z jednej strony wolność prasy, którą trzeba chronić, a z drugiej strony powaga sądu" - dodał.

"W krajach anglosaskich to byłoby nie do pomyślenia żeby nie stawić się przed sądem. My ciągle lekceważymy sądy - pod byle pretekstem nie przychodzimy, tłumaczymy się, a sądy bardzo często przyjmują to za dobra monetę. Nie. Nie wolno tak robić. Jeżeli chcemy mieć państwo praworządne, demokratyczne to trzeba chronić szczególnie dwie wartości: wolność słowa i jednak z drugiej strony powagę władzy sądowniczej" - podkreślił Hołda.

Pytany o możliwość zastosowania w takich przypadkach grzywny odpowiedział: "najpierw powinno się stosować grzywnę, potem dopiero ten drastyczny środek (doprowadzenie przez policję - PAP). Przypomniał też, że doprowadzenie pod przymusem nie jest aresztem.

Z kolei SDP i działające przy nim Centrum Monitoringu Wolności Prasy oświadczyły, że "Sakiewicz jest ofiarą absurdalnego art. 212 kk.".

"Zastosowanie przez sąd art. 382 kpk, mówiący o możliwości zatrzymania osoby, która nie stawiła się na rozprawę w stosunku do redaktora naczelnego +Gazety Polskiej+ Tomasza Sakiewicza oraz jego zastępczyni Katarzyny Hejke kolejny raz dowodzi, że absurdem jest utrzymywanie w kodeksie karnym przepisów, na podstawie których można uwięzić dziennikarza za słowo" - stwierdza CMWP SDP w przesłanym PAP komunikacie.

"Artykuł 212 kodeksu karnego powinien zostać wykreślony z kodeksu karnego, gdyż skonstruowany jest on według gogolowskiej zasady, że urzędnik bądź inna osoba publiczna ma zawsze rację" - głosi oświadczenie.

"Wyznaczenie terminu 48 godzin przed rozprawą jako czas właściwy do zatrzymania obojga dziennikarzy napawa prawdziwą grozą" - podkreślono.

SDP i CMWP przypominają, że "od dawna wskazują na potrzebę likwidacji art. 212 kk. W zamian proponujemy wprowadzenie kar zawodowych, np. ograniczenie przez jakiś czas możliwości wykonywania zawodu, nakazanie przeprosin pomówionego itp".

"To właśnie wadliwe skonstruowanie tego prawa pozwala władzom TVN subiektywnie zdecydować, że czują się urażeni publikacją +Gazety Polskiej+ na temat współpracy redaktora tej stacji Milana Suboticia ze służbami specjalnymi PRL. Praktyka kolejny raz pokazuje, że sąd, w tym wypadku Sąd Rejonowy dla miasta stołecznego Warszawy, przychyla się do tych oskarżeń" - głosi oświadczenie.

"A oskarżenie w sprawie redaktorów +Gazety Polskiej+ jest o tyle absurdalne, że prawdziwości informacji o współpracy Milana Suboticia ze służbami specjalnymi PRL dowodzą dokumenty z IPN. Sam zainteresowany może się z tym oczywiście nie zgadzać i TVN może go w tym wspierać, ale rzeczą oczywistą jest, że powinien w tej sprawie wytoczyć proces na podstawie odpowiednich artykułów kodeksu cywilnego" - napisano w komunikacie podpisanym przez szefa CMWP Miłosza Marczuka.

Art. 212 Kodeksu karnego stanowi, że "kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej, o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyć ją w opinii publicznej lub narazić na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku". Jeżeli sprawca dopuszcza się tego "za pomocą mediów", maksymalna kara to 2 lata. Nie dochodzi do tego przestępstwa, gdy zarzut jest prawdziwy i podano go w interesie społecznym. (PAP)

js/ pz/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)