Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sejm: partie dostaną mniej pieniędzy; przyjęta ustawa Lewicy

0
Podziel się:

Sejm w piątek w drugim podejściu uchwalił
ustawę, która czasowo ogranicza budżetowe finansowanie partii. Mam
wielką satysfakcję; rzecz niemożliwa stała się możliwa - mówił po
południowym głosowaniu premier Donald Tusk. Tymczasem według PiS,
ponowne procedowanie nad właśnie odrzuconym przez Sejm projektem
ustawy jest kpiną z obyczaju parlamentarnego.

Sejm w piątek w drugim podejściu uchwalił ustawę, która czasowo ogranicza budżetowe finansowanie partii. Mam wielką satysfakcję; rzecz niemożliwa stała się możliwa - mówił po południowym głosowaniu premier Donald Tusk. Tymczasem według PiS, ponowne procedowanie nad właśnie odrzuconym przez Sejm projektem ustawy jest kpiną z obyczaju parlamentarnego.

"Mam wielką satysfakcję - niezależnie od tego jak wyglądał dzisiaj ten festiwal głosowań - że jesteśmy już o krok od ograniczenia, przynajmniej ograniczenia finansowania partii z budżetu państwa" - powiedział premier dziennikarzom w Sejmie. "Jedna z rzeczy niemożliwych stała się możliwa. Jestem dzisiaj naprawdę zadowolonym człowiekiem" - podkreślił szef rządu.

Sejm w błyskawicznym tempie przeprowadził w piątek projekt ustawy autorstwa Lewicy przewidujący ograniczenie finansowania partii z budżetu po tym jak rano taki projekt został odrzucony m.in. głosami tego klubu.

Stało się to po tym, gdy wcześniej do projektu przyjęty został wniosek prowadzący do całkowitej likwidacji finansowania partii z budżetu zgłoszony przez Piotra Krzywickiego (Polska XXI). W trakcie głosowania nad nim pomylili się posłowie PO i PSL.

Donald Tusk uznał za błąd głosowanie posłów Platformy za wnioskiem prowadzącym do likwidacji finansowania partii z budżetu. "Biorę na siebie odpowiedzialność za to, co się zdarzyło i za to, co powinno się jeszcze dzisiaj zdarzyć" - oświadczył.

Poprawkę mniejszości poparła PO, koło Polska XXI oraz 11 posłów PSL - mimo że ludowcy sprzeciwiają się zniesieniu budżetowego finansowania. Wśród nich byli m.in. wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski, sekretarz w kancelarii premiera Eugeniusz Grzeszczak oraz szef klubu Stanisław Żelichowski.

Wynik głosowania wywołał konsternację na sali, posłowie nie wiedzieli, który klub parlamentarny zagłosował za przyjęciem poprawki mniejszości, a potem za odrzuceniem całości ustawy.

Poseł PSL Eugeniusz Kłopotek przyznał, że to posłowie z jego klubu pomylili się podczas głosowania. Jak dodał, część Ludowców zagłosowała za wnioskiem mniejszości, bo - jak tłumaczył - nie zwróciła uwagi, że "taki numer został zrobiony". "Część kolegów się pomyliło, to jest cyrk" - podkreślił.

Po przegłosowaniu przez Sejm wniosku mniejszości - politycy PSL i Lewicy tłumaczyli - że nie mieli innego wyjścia i musieli zagłosować przeciwko całej ustawie. Według szefa SLD Grzegorza Napieralskiego, zamieszanie w Sejmie powstało z winy PO i PSL.

Według Donalda Tuska, głosowanie posłów PO za wnioskiem mniejszości, prowadzącym do likwidacji finansowania partii z budżetu, było błędem. Jak podkreślił, "PO miała twarde przekonania" w sprawie likwidacji finansowania partii i "gdy doszło do głosowania poprawki, posłowie Platformy zagłosowali automatycznie za wnioskiem, który jest najbliższy".

Zdaniem Tuska, posłowie PSL, którzy zagłosowali za wnioskiem mniejszości "byli zdezorientowani, dlatego w tym głosowaniu się podzielili". Wykluczył jednocześnie, że głosowanie było "sabotażem" ze strony PSL. W ocenie premiera, głosowanie za odrzuceniem całości projektu, to "rzut na taśmę tych, którzy chcieli stanąć na głowie, żeby nie odbierano im pieniędzy".

Zamieszanie polityczne w Sejmie spowodowało, że premier odwołał swoją wizytę w Gdańsku, gdzie miał wziąć udział w obradach XVI Zgromadzenia Ogólnego Związku Województw RP. Odwołane zostały też dni skupienia dla parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej, które miały się odbyć w piątek i sobotę na Jasnej Górze w Częstochowie.

Po kuluarowych rozmowach politycznych w Sejmie i przerwach w obradach, klub Lewicy złożył w piątek ponownie projekt ustawy obniżającej subwencje budżetowe dla partii politycznych. W piątek po południu projekt przebył całą "ścieżkę legislacyjną" w Sejmie: odbyło się jego pierwsze i drugie czytanie, po którym trafił on do komisji z powodu zgłoszonych poprawek.

Posłowie nie przyjęli wniosku PiS o odrzucenie projektu w pierwszym czytaniu. Paweł Kowal (PiS) skrytykował też tryb procedowania nad projektem: "Rozumiem, że wnioski szefa rządu mają swoją rangę, ale nigdy nie pojmę, dlaczego dzisiaj stało się tak, że obradujemy nad dokładnie tym samym projektem, tylko dlatego, że nie spełniła się intencja polityczna szefa rządu" - podkreślił.

"Co takiego stanie się, jeśli nad tym projektem będziemy debatowali podczas kolejnego posiedzenia za dwa tygodnie?" - pytał poseł PiS.

Jako "poza wszelkimi procedurami" ocenił wprowadzenie ponownie do pierwszego czytania projektu odrzuconego w piątek rano. "Apeluję - zastanówcie się, bo to się wpisuje w taki stosunek do demokracji, jakiego nie ma w żadnym innym kraju w Europie" - mówił Kowal do posłów Platformy.

Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski zasugerował, że PiS zaskarży do Trybunału Konstytucyjnego ustawę ograniczającą budżetowe finansowanie partii. "Stenogram z dzisiejszego posiedzenia (Sejmu) będzie doskonałym dowodem przed posiedzeniem Trybunału Konstytucyjnego" - podkreślił.

Również prezes PiS Jarosław Kaczyński ocenił na konferencji prasowej, że ponowne procedowanie nad właśnie odrzuconym przez Sejm projektem ustawy jest kpiną z obyczaju parlamentarnego i kolejnym skandalicznym zachowaniem PO.

W popołudniowym głosowaniu kluby PO, PSL i Lewicy w całości opowiedziały się za czasowym obniżeniem subwencji budżetowych dla partii politycznych. Klub PiS w całości opowiedział się przeciwko takiemu rozwiązaniu.

Po przyjęciu ustawy Kowal powiedział: rząd chce po prostu zamknąć usta opozycji, dlatego ogranicza finansowanie partii politycznych; to nie mogłoby się zdarzyć w innym europejskim kraju.

Janusz Piechociński tłumaczył, że klub PSL poparł pomysł ograniczenia finansowania partii, bo nie chce by "demokracja chodzących na wybory, przekształciła się w demokrację płacących na wybory". Pytany o relacje w koalicji PSL-PO w związku z głosowaniem odparł, że powodem kryzysu światowego był kryzys zaufania, a powodem kryzysu w polityce jest nieumiejętność rozmawiania ze sobą.

W jego ocenie, ustawa przegłosowana w piątek "jest wymuszoną kompromitacją wszystkich uczestników żałosnego widowiska". Jak dodał, ostatnie kilka dni odebrało mu resztki przyjemności bycia posłem.

Zgodnie z ustawą od połowy 2009 r. do końca 2010 roku partie mają otrzymywać mniejszą subwencję budżetową: PO - o 44 proc., PiS - o 41 proc., SLD - o 11 proc., PSL - o 7 proc.

Zgodnie z wyliczeniami wnioskodawców oznacza to, że PO straci około 18 mln złotych, PiS - około 15,5 mln złotych, partie tworzące wcześniej koalicję Lewica i Demokraci (SLD, SdPl, Partia Demokratyczna - demokraci.pl, Unia Pracy) około 2 mln złotych, a PSL około 1 mln złotych. (PAP)

par/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)