Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Sikorski o słowach prezydenta: na wojnie już byłem

0
Podziel się:

Na wojnie z Rosją byłem już wcześniej, to
nie pierwszyzna - tak Radosław Sikorski odniósł się do słów
prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że podczas wizyty w Gruzji szef MSZ
mógł się czegoś nauczyć, m.in. zobaczyć, że "istnieją realne
zagrożenia jeśli chodzi o naszego rosyjskiego partnera".

Na wojnie z Rosją byłem już wcześniej, to nie pierwszyzna - tak Radosław Sikorski odniósł się do słów prezydenta Lecha Kaczyńskiego, że podczas wizyty w Gruzji szef MSZ mógł się czegoś nauczyć, m.in. zobaczyć, że "istnieją realne zagrożenia jeśli chodzi o naszego rosyjskiego partnera".

Prezydent pytany w środę w rozmowie w TVP1 o współpracę z szefem MSZ podczas wyjazdu do Tbilisi, powiedział, że cieszy się, że Radosław Sikorski pojechał. "Myślę, że się czegoś nauczył" - dodał L. Kaczyński,

Dopytywany czego mógł nauczyć się szef polskiej dyplomacji, prezydent odparł, że Sikorski "zobaczył jak wyglądają rzeczywiste decyzje, jeśli chodzi o Unię Europejską".

"Zobaczył na własne oczy i nie miał szczególnie tęgiej miny. Zobaczył, że jeżeli chcemy ten mechanizm zmienić, to musimy działać tak jak ja, a nie tak jak sądził minister Sikorski i że istnieją realne zagrożenia jeśli chodzi o naszego rosyjskiego partnera" - mówił prezydent.

"Ja na wojnie z Rosją to już byłem wcześniej, to nie pierwszyzna" - powiedział później Sikorski pytany w rozmowie w TVPInfo o to stwierdzenie prezydenta.

Szef MSZ ocenił, że Lech Kaczyński "identyfikuje realny problem, to znaczy, że Polska jest jednym z sześciu dużych krajów UE, ale tym, który jeszcze jest na dorobku i który jeszcze nie sprawował prezydencji w Unii, w związku z czym nie ma aż takiej wagi gatunkowej jak np. Francja - członek założyciel i do tego jeszcze sprawujący prezydencję".

To - dodał Sikorski - "stwarza dla nas pewien dyskomfort". Ale - jak zaznaczył - według niego, "to jest też kwestia filozofii naszego podejścia do przywództwa, do uzyskiwania wpływu".

"Bo można zabiegać o coraz lepsze, ważniejsze miejsce na mostku kapitańskim tego tankowca, którym jest UE i która oczywiście, jak to tankowce, kurs zmienia powoli. A można też mieć pełną kontrolę nad motorówką i z tej motorówki wymachiwać flagą w słusznej sprawie. To jest kwestia podejścia, tego co uważamy za skuteczniejsze" - powiedział minister.

Pytany o uwagi przedstawicieli rządu, że pojechał do Gruzji wraz z prezydencką misją, by pilnować, aby prezydent nie był zbyt radykalny, Sikorski powiedział: "Apelowałem, za pośrednictwem choćby szefa BBN, o coś co jest oczywiste - jeśli pan prezydent chciałby zadeklarować sprawy, które potem będzie musiał realizować, to naturalnie rząd chciałby o tym zawczasu wiedzieć".

Dodał, że wielokrotnie rozmawiał z prezydentem i myśli, że sympatia dla Gruzji jest czymś co ich łączy.

Na pytanie, czy uważa, że w Tbilisi z ust Lecha Kaczyńskiego padły zbyt mocne słowa, szef MSZ powiedział, że "to była atmosfera wiecowa, bardzo gorąca".

"Akurat to było perfekcyjnie zorganizowane w Tbilisi. Nie można tego samego powiedzieć o systemie obronnym Gruzji. Atmosfera była wiecowa, ale rzeczywiście wolałbym, żeby padło więcej słów poparcia dla Gruzji, a mniej może takich publicystycznych sformułowań" - powiedział Sikorski.

Podczas wiecu w stolicy Gruzji prezydent Kaczyński powiedział m.in., że on i przywódcy Litwy, Łotwy, Estonii i Ukrainy przyjechali do Gruzji, by podjąć walkę.

"Po raz pierwszy od dłuższego czasu nasi sąsiedzi pokazali twarz, którą znamy od setek lat. Ci sąsiedzi uważają, że narody wokół nich powinny im podlegać. My mówimy nie!" - mówił polski prezydent. (PAP)

mok/zig/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)