Policjanci z Lublińca (Śląskie) dwukrotnie interweniowali w poniedziałek w sprawach pijanego ordynatora oddziału dziecięcego miejscowego szpitala. Najpierw zostali wezwani do zbadania stanu trzeźwości lekarza, a potem - do wypadku, który ten spowodował kierując swoim samochodem.
"59-letni ordynator w poniedziałek nie leczył pacjentów, wykonywał tylko czynności administracyjne. Jego zachowanie wskazywało jednak, że może pracować pod wpływem alkoholu. Dyrektor szpitala wezwał więc policjantów, by to ustalili" - powiedział PAP w poniedziałek Piotr Bieniak ze śląskiej policji.
Jak dodał, badanie alkomatem wykazało 1,8 promila w wydychanym przez lekarza powietrzu. Dyrektor zakazał ordynatorowi dalszej pracy w tym stanie i zapowiedział wyciągnięcie konsekwencji. Wkrótce okazało się, że ordynator postanowił pojechać do domu swoim samochodem.
"Kilkanaście minut po zakończeniu pierwszej interwencji, policjanci zostali wezwani do wypadku, który miał miejsce w pobliżu bramy szpitala. Na miejscu ujrzeli rozbity na drzewie należący do ordynatora samochód marki Kia. Poszkodowany ordynator, który nim kierował, trafił na oddział chirurgii swojego szpitala" - poinformował Bieniak.
Policjant podkreślił, że lekarz - oprócz grożącego mu w miejscu pracy dyscyplinarnego zwolnienia - odpowie także przed sądem za popełnione przestępstwo. Za kierowanie samochodem po pijanemu oraz spowodowanie w tym stanie wypadku grozi kara do dwóch lat więzienia. (PAP)
mtb/ jer/