Dyżury lekarskie to nie to samo co godziny nadliczbowe i nie należą się za nie dodatkowe wypłaty z tytułu tych godzin - przesądził w czwartek Sąd Najwyższy. Wskazał zarazem, że za naruszanie przez pracodawcę europejskiej dyrektywy o czasie pracy można dochodzić roszczeń od Skarbu Państwa, czy ZOZ- ów.
Izba Pracy i Spraw Publicznych SN odpowiadała na pytanie prawne dotyczące sprawy białostockiego lekarza, w sprawie którego Sąd Rejonowy w Białymstoku uznał, że należą mu się pieniądze jak za godziny nadliczbowe z tytułu dyżurów, za które nie mógł potem otrzymać czasu wolnego. Sąd wyższej instancji miał wątpliwości co do trafności rozstrzygnięcia SR i zadał pytanie prawne.
Siedmioosobowy skład SN uznał w czwartek, że z dyrektyw europejskich nie można wywodzić prawa do dodatkowego wynagrodzenia za dyżury medyczne tak jak za godziny nadliczbowe. Według SN takie uprawnienie nie wynika też z przepisów prawa krajowego. Z drugiej strony - jak mówił prezes SN Walerian Sanetra - w kodeksie pracy i kodeksie karnym pracodawcom grożą sankcje za naruszanie przepisów BHP (a czas pracy jest jedną z tych zasad). Ponadto można pozywać Skarb Państwa o zadośćuczynienie za niewłaściwą implementację europejskich przepisów w prawie polskim. Możliwy jest też - zdaniem SN -pozew o ochronę dóbr osobistych przeciw pracodawcy za naruszanie norm czasu wolnego. (PAP)
wkt/ pz/
