Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

SN: umorzenie "dyscyplinarki" sędzi Magdaleny P. - niezasadne

0
Podziel się:

Gdański sąd nie miał prawa umarzać
postępowania co do kary dyscyplinarnej dla sędzi Magdaleny P.,
jednej z negatywnych "bohaterek" afery w pomorskim wymiarze
sprawiedliwości. Orzekł tak w środę Sąd Najwyższy i zwrócił ten
wątek sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd w Gdańsku.

Gdański sąd nie miał prawa umarzać postępowania co do kary dyscyplinarnej dla sędzi Magdaleny P., jednej z negatywnych "bohaterek" afery w pomorskim wymiarze sprawiedliwości. Orzekł tak w środę Sąd Najwyższy i zwrócił ten wątek sprawy do ponownego rozpatrzenia przez sąd w Gdańsku.

"Oby jak najmniej takich spraw do nas wpływało" - mówił w ustnym uzasadnieniu wyroku sędzia SN Stanisław Zabłocki. Wyraził też nadzieję na ujawnienie jej "bulwersujących okoliczności".

W marcu tego roku Sąd Apelacyjny w Gdańsku, jako sędziowski sąd dyscyplinarny I instancji, uznał że P. - współoskarżona w procesie w sprawie korupcji w pomorskim wymiarze sprawiedliwości - jest "bez wątpienia" winna uchybienia godności sędziego, ale postępowanie wobec niej umorzył z powodu przedawnienia. Nie są znane szczegóły czynów P. - postępowanie dyscyplinarne było niejawne dla ochrony jej "interesu prywatnego".

Wiadomo, że była ona bliską przyjaciółką gdańskiego adwokata Piotra P., głównego oskarżonego w aferze i po znajomości miała wydawać korzystne postanowienia dla jego klientów. Ona sama zaprzecza by jej stosunki z P. "wykraczały poza normalne relacje sędziego i adwokata". Ten - według prokuratury - miał w latach 2002-2003, powołując się na wpływy w sądach i prokuraturach, obiecywać za pieniądze załatwienie np. uchylenia aresztu, wyroku w zawieszeniu lub umorzenia sprawy. Proces w tej sprawie - w tym ich obojga - toczy się przed koszalińskim sądem.

SN - jako wyższy sędziowski sąd dyscyplinarny - uwzględnił w środę zażalenia Ministra Sprawiedliwości i Krajowej Rady Sądownictwa na marcowy wyrok SA i zwrócił mu sprawę P. Zażalenia samej P. na ten wyrok nie uwzględniono.

Sędzia Zabłocki wytknął SA "oczywisty błąd", gdyż nie miał on prawa umarzać postępowania co do kary dla P. z powodu przedawnienia w sytuacji, gdy toczy się jej proces karny.

Powołując się na orzecznictwo SN, sędzia podkreślił, że gdy toczy się jednocześnie sprawa dyscyplinarna sędziego i sprawa karna, sąd dyscyplinarny nie ma prawa umarzać postępowania z powodu przedawnienia - dopóki nie wyjaśni się, czy zarzucane sędziemu przewinienia dyscyplinarne nie są jednocześnie przestępstwami w myśl kodeksu karnego. Umorzyć sprawę z tego powodu można tylko wtedy, gdy sąd uzna, że doszło jedynie do przewinienia dyscyplinarnego - podkreślał Zabłocki.

O tym, że trzy zarzucane sędzi P. przewinienia są tożsame z zarzutami prokuratury wobec niej, pisał w odwołaniu do SN minister sprawiedliwości.

Sędzia Zabłocki powiedział, że SN nie przesądza dalszych losów sprawy i teoretycznie jest możliwe, że SA uzna, iż przewinienia dyscyplinarne sędzi P. nie są przestępstwami. Zarazem dodał, że "według nas sąd tego nie zrobi", a raczej zawiesi swe postępowanie do czasu wyroku w sprawie karnej.

Na koniec Zabłocki oświadczył: "Oby jak najmniej takich spraw do nas wpływało". Wyraził też opinię, że "dobrze, jeśli obie sprawy, dyscyplinarna i karna, potoczą się szybko i rzetelnie" oraz że "będą ujawnione bulwersujące okoliczności sprawy, znane stronom tego postępowania".

Wyrok SN oznacza uprawomocnienie się orzeczenia SA co do stwierdzenia przewinień dyscyplinarnych sędzi P. Do ponownego rozpatrzenia wraca zaś kwestia kary.

Sędzi P. - która nie przyznaje się do zarzutów - grozi nawet usunięcie z zawodu (Piotr P. jest już poza palestrą). Od czerwca 2005 r. jest ona zawieszona w obowiązkach służbowych do czasu zakończenia sprawy karnej. Otrzymuje 60 proc. dotychczasowej pensji. Czynów naruszających godność zawodu sędziowskiego dopuściła się między sierpniem 2003 r. a marcem 2004 r.

Adwokat nieobecnej w SN sędzi mec. Krzysztof Malinowski mówił PAP, że składała ona w prokuraturze wyjaśnienia w warunkach "przymusu psychicznego", wobec czego nie mogą być one "pełnowartościowym materiałem dowodowym". SN nie podzielił tej argumentacji.

Aktem oskarżenia w sprawie płatnej protekcji w gdańskim wymiarze sprawiedliwości objęto 27 osób, m.in. dwoje sędziów, prokurator i czworo adwokatów. 12 z nich na początku tego roku dobrowolnie poddało się karze. Orzeczone przez koszaliński sąd wyroki to kary więzienia w zawieszeniu i grzywny. Początkowo sprawę płatnej protekcji miał rozpoznawać Sąd Rejonowy w Gdańsku, ale tamtejsi sędziowie, chcąc uniknąć podejrzeń o stronniczość, wyłączyli się z postępowania.(PAP)

sta/ wkr/ dym/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)