Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Solorz-Żak pozwał TVP za "Misję specjalną"

0
Podziel się:

(dochodzi stanowisko TVP)

(dochodzi stanowisko TVP)

18.12.Warszawa (PAP) - Właściciel telewizji Polsat Zygmunt Solorz- Żak pozwał do sądu TVP za jej listopadowy program "Misja specjalna", w którym podano, że w latach 1983-85 był on współpracownikiem służb specjalnych PRL.

"W dniu dzisiejszym wystąpiłem przeciwko Telewizji Polskiej SA z powództwem o ochronę moich dóbr osobistych, naruszonych w programie +Misja specjalna+, wyemitowanym w TVP1 16 listopada 2006 r." - głosi oświadczenie Solorza-Żaka, przekazane w poniedziałek PAP.

Dodał, że w pozwie domaga się przeprosin od TVP i przekazania "pewnej kwoty" na cele społeczne. Żąda też zakazania "dalszego rozpowszechniania nieprawdziwych informacji na jego temat". Nie wykluczył "dochodzenia odszkodowania z tytułu utraconych korzyści majątkowych".

"TVP SA odniesie się do pozwu po jego otrzymaniu i po zapoznaniu się z roszczeniami oraz ich uzasadnieniem" - brzmi komunikat biura prasowego telewizji publicznej, który otrzymała w poniedziałek PAP. Anita Gargas, pod redakcją której ukazuje się "Misja specjalna", powiedziała, że trudno jej się odnieść do pozwu, którego nie widziała, ale "podtrzymuje wszystko, co zostało powiedziane w programie".

Według "Misji specjalnej", na mikrofilmach zachowały się w IPN informacje na temat Solorza; jest m.in. zobowiązanie do współpracy z SB z 15 lipca 1983 r., w którym przybrał on pseudonim "Zegarek", później "Zeg". Zdaniem autorów reportażu, Solorza jako agenta "chciano wykorzystać do rozpracowywania środowiska emigracyjnego w Monachium", gdzie siedzibę miało m.in. Radio Wolna Europa i polska misja kościelna. "Misja specjalna" podała, że "Zeg" przekazał informację o paczce do jednego z opozycjonistów, w której miał być lakier, a w istocie - farba drukarska. SB miała zrobić użytek z tej informacji.

Sam Solorz-Żak w kilku wypowiedziach publicznych oświadczał, że nie był agentem. "Zmuszono go do podpisania zobowiązania do współpracy, ale tej współpracy nigdy nie podjął" - oświadczył w programie "Misja specjalna" mec. Józef Birka, bliski współpracownik Solorza. Przyznał, że w latach 80. Solorz-Żak był za granicą nielegalnie i szantaż służb specjalnych, które zmusiły go do podpisania zobowiązania polegał na tym, że gdyby zobowiązania nie podpisał, nie otrzymałby paszportu i miał sprawę karną.

W zeszłym tygodniu Solorz-Żak pozwał do Sądu Okręgowego Warszawa- Praga wydawcę "Naszego Dziennika" za artykuł pt. "Solorz chętnie współpracował" z 17 listopada. Informował wtedy, że "przygotowywane są powództwa o ochronę dóbr osobistych przeciwko innym osobom, które dopuściły się podobnych naruszeń".

"ND" napisał, że Solorz cieszył się wsparciem służb specjalnych w działalności gospodarczej, a po 1989 r. został agentem WSI o pseudonimie ZEG. Według "ND" współpraca Solorza z wywiadem wojskowym PRL i z WSI została podjęta przez niego dobrowolnie i z wyrachowaniem, a dzięki wsparciu wojskowych służb specjalnych "nie tylko cieszył się bezkarnością, lecz także miał z tego wysokie profity".

W wydanym 17 listopada oświadczeniu Solorz-Żak podkreślił, że zobowiązanie do współpracy podpisał, ale zrobił to pod wpływem szantażu, dodał też, że "nikomu nie wyrządził krzywdy". "Mimo kilku prób nacisku ze strony SB współpracy z nią nie podjąłem. Nie przekazałem żadnego raportu, ani innych informacji oczekiwanych przez SB. Nikogo nie zadenuncjowałem, nikomu nie wyrządziłem żadnej krzywdy" - brzmiało oświadczenie.

Podał w nim, że na przełomie lat 1983-84 doszło do "kilku wymuszonych spotkań". "Ponieważ SB nie uzyskała ode mnie żadnych oczekiwanych informacji - przestała się mną interesować. Od 1985 roku do chwili obecnej nie miały miejsca żadne kontakty ze SB" - dodał Solorz-Żak. (PAP)

js/ sta/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)