Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Specjalna komisja zbada, co wydarzyło się w jeleniogórskim areszcie

0
Podziel się:

Specjalna komisja powołana przez
dyrektora generalnego Służby Więziennej gen. Marka Szostka
zbada, co było powodem zachowanie 43-letniego strażnika
więziennego z Jeleniej Góry, który dwa dni temu, z bronią,
zabarykadował się na jednej z wieżyczek tamtejszego aresztu.

Specjalna komisja powołana przez dyrektora generalnego Służby Więziennej gen. Marka Szostka zbada, co było powodem zachowanie 43-letniego strażnika więziennego z Jeleniej Góry, który dwa dni temu, z bronią, zabarykadował się na jednej z wieżyczek tamtejszego aresztu.

Jak poinformowała PAP w czwartek rzeczniczka prasowa Służby Więziennej Luiza Sałapa, kontrolerzy mają ustalić na miejscu, dlaczego doszło do tak dramatycznych wydarzeń i czy można było im zapobiec.

"Kontrolerzy sprawdzą, czy Krzysztof W. faktycznie był szykanowany w pracy i czy faktycznie był tam jakiś konflikt między nim a jego bezpośrednim przełożonym - kierownikiem ochrony" - powiedziała Sałapa. Dodała, że trudno obecnie powiedzieć, jak długo kontrolerzy pozostaną w jeleniogórskim areszcie.

Dodała, że wcześniej w areszcie tym "było prowadzone postępowanie wyjaśniające, ale zostało zawieszone z powodu zwolnienia lekarskiego strażnika".

Wtorek, kiedy doszło do dramatycznych wydarzeń, był pierwszym dniem w pracy po ponad miesięcznym zwolnieniu lekarskim Krzysztofa W. Nikt oficjalnie nie potwierdza, że mężczyzna leczył się psychiatrycznie z powodu depresji. Wiadomo jedynie - informację tę potwierdza prokurator prowadzący śledztwo Andrzej Reczka - że strażnik wcześniej leczył się psychiatrycznie.

Krzysztof W. po poddaniu się został umieszczony w szpitalu psychiatrycznym w Bolesławcu, gdzie jest hospitalizowany. Nie wiadomo, kiedy zostanie z niego wypuszczony i kiedy prokuratura będzie mogła go przesłuchać.

Prokuratura rozważa ewentualność postawienia Krzysztofowi W. dwóch zarzutów: nadużycia uprawnień przez funkcjonariusza publicznego, za co grozi do 3 lat oraz spowodowania niebezpieczeństwa powszechnego, które jest zagrożone karą do 8 lat wiezienia.

"Dopóki strażnik jest w szpitalu, nie podejmujemy żadnych działań wobec niego. Jeśli trafi do aresztu (po ewentualnym postawieniu zarzutów - PAP) - zostanie zawieszony w czynnościach służbowych" - powiedziała Sałapa. Dodała, że z całą pewnością służby więzienne zadbają o to, aby Krzysztof W. nie trafił do aresztu, w którym pracował. "Mamy obowiązek oddzielać funkcjonariuszy wymiaru sprawiedliwości od pozostałych więźniów. Zatem jeśli prokuratura skieruje go do jeleniogórskiego aresztu, wystąpimy o zmianę" - tłumaczyła Sałapa.

Krzysztof W. przez prawie 8 godzin okupował wieżyczkę Aresztu Śledczego w Jeleniej Górze. Wcześniej oddał w ziemię co najmniej trzy strzały ze służbowego kałasznikowa. Przez cały czas nie wysuwał żadnych żądań. Do pewnego przełomu doszło, kiedy zaczął odbierać telefony od negocjatorów i słuchać, co do niego mówią. Ostatecznie wieczorem złożył broń i oddał się w ręce policji. Nie wiadomo, co było motywem jego działania. (PAP)

umw/ itm/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)