29-letni Mikołaj P., sprawca wypadku drogowego, w którym w styczniu tego roku zginęło w Warszawie pięć osób, jest formalnie oskarżony o spowodowanie katastrofy drogowej. Prokuratura wysłała do sądu akt oskarżenia w tej sprawie.
Mężczyzna od czasu wypadku przebywa w areszcie, grozi mu do 10 lat więzienia - powiedziała w piątek PAP rzeczniczka prokuratury Renata Mazur.
W styczniu 2006 r. Mikołaj P. jechał swym fordem z prędkością ok. 100 km/godz. wiaduktem Trasy Toruńskiej - gdzie obowiązuje ograniczenie prędkości do 40 km/godz. Podczas wyprzedzania jego auto uderzyło w krawężnik, odbiło się od niego i wpadło na przystanek autobusowy, gdzie stało kilkanaście osób.
Dwie osoby spadły z wiaduktu ginąc na miejscu. Na przystanku zginął ponadto jeden mężczyzna, a wkrótce po przewiezieniu do szpitala zmarł kolejny. Kilka godzin o życie walczyła młoda dziewczyna - jej również nie udało się uratować. Trzy osoby zostały ranne.
W dół runął także sam ford. Jego kierowca (który był trzeźwy) nie odniósł większych obrażeń.
Bezpośrednio po tragedii sąd przychylił się do wniosku prokuratury i aresztował kierowcę, któremu postawiono zarzut "sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym ze skutkiem śmiertelnym".
Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Północ otrzymała opinię biegłego z ruchu drogowego na temat tego wypadku. "Opinia ta potwierdza wcześniejsze ustalenia śledztwa i przesądziła o ostatecznej kwalifikacji prawnej czynu oskarżonego" - powiedziała PAP prok. Mazur. (PAP)
wkt/ hes/