Fakt, że na szczycie Unii Europejskiej przywódcom "27" udało się dojść do kompromisu, który ponadto pozwoli ponownie budować w Polsce konsensus w polityce europejskiej, to największy sukces spotkania w Brukseli - uważa prezes demosEuropa Paweł Świeboda.
W sobotę nad ranem, po kilkudziesięciu godzinach negocjacji, przywódcy państw Unii Europejskiej porozumieli się w sprawie mandatu, stanowiącego projekt nowego traktatu UE.
Mimo że nowy traktat ma wejść w życie w 2009 roku, przywódcy państw UE uzgodnili, że do 2014 roku będą obowiązywały dotychczasowe, korzystne dla Polski zasady głosowania w Radzie UE jakie przewiduje Traktat z Nicei. Dopiero potem zacznie obowiązywać system podwójnej większości państw (55 proc.) i obywateli (65 proc.). Przez trzy kolejne lata, do 2017 roku, każdy kraj będzie mógł zażądać powtórnego głosowania w systemie nicejskim i jeśli zbuduje mniejszość blokującą - decyzja nie zapadnie.
"Najważniejsze jest to, że zostało zawarte porozumienie, że opiera się ono na systemie podwójnej większości i że Polska podpisała się jednak w ostatniej chwili pod postulatem reformowania Unii" - powiedział PAP w sobotę Świeboda.
Prezes demosEUROPA uważa, że zawarty w Brukseli kompromis stanowi "ostateczne pożegnanie z retoryką partii białej flagi" w Polsce. "Dlatego, że prezydent Kaczyński przyjął porozumienie, które jest bardzo bliskie wyjściowej propozycji Giscarda d`Estainga, który zaproponował w czasie prac Konwentu, żeby traktat z Nicei obowiązywał do 2014 roku, a następnie wchodziła podwójna większość" - uzasadnił.
Świeboda podkreślił, że konkluzje szczytu są odzwierciedleniem właśnie tej koncepcji. "Dobrze, że Polska nareszcie pogodziła się z faktem, że Unia musi się zreformować, i że ta reforma dokona się na podstawie podwójnej większości" - ocenił.
Ekspert przypomniał, że to PiS - partia braci Kaczyńskich - używała wobec zwolenników Traktatu Konstytucyjnego, którzy godzili się na system podwójnej większości w Radzie UE sformułowania "partie białej flagi".
"Teraz bracia Kaczyńscy sami się pod tym podpisali. Wyciągam z tego wniosek, że odwołują swoją poprzednią retorykę i uznają, że Unia potrzebuje reform, i że system podwójnej większości jest UE potrzebny dla zwiększenia jej skuteczności i wzmocnienia wymiaru demokratycznego" - ocenił.
Wyraził przy tym nadzieję, że otworzy to drogę do odbudowy konsensusu w polskiej polityce europejskiej, "ponieważ już najwięksi krytycy Traktatu Konstytucyjnego przyjęli jego zasadnicze postulaty".
"Dobrze, że ten najbardziej wrażliwy problem w polskiej polityce europejskiej, który się ciągnął od lat, tzn. podwójna większość versus Nicea (...) został zamknięty. To jest największy sukces tego szczytu" - dodał.
W opinii eksperta, przyjęte w Brukseli rozwiązanie co prawda wzmacnia trochę pozycję Polski, ale jednocześnie osłabia nieco sprawność UE. "Tym niemniej jest dobrym kompromisem, który pozwoli Unii wrócić na +wysokość przelotową+, którą miała, i którą powinna utrzymać" - podkreślił.
Pytany o ocenę faktu odejścia polskiej delegacji od koncepcji ważenia głosów w Radzie UE przy pomocy metody pierwiastkowej, Świeboda powiedział, że jego zdaniem "+pierwiastek+ od początku był nieracjonalnym postulatem".
Podkreślił również, że z zakończonych nad ranem negocjacji trzeba wyciągnąć wnioski. "Polska stała na skraju całkowitej izolacji w UE i zraziła do siebie parterów na długie lata zaprzepaszczając tym samym swoją siłę oddziaływania na długie lata" - ocenił. Według niego, Polska zniechęciła do siebie unijnych partnerów nie tylko postawą przed szczytem, ale m.in. tym, co mówił premier o stratach, jakie Polska poniosła w czasie II Wojny Światowej. (PAP)
bba/ agt/ ls/