Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Świętokrzyskie: Kara w zawieszeniu dla byłego funkcjonariusza SB za groźby

0
Podziel się:

Na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na
trzy lata i grzywnę w wysokości 1600 zł skazał Sąd Rejonowy w
Końskich (Świętokrzyskie) byłego funkcjonariusza SB w Kielcach
Janusza C., oskarżonego o przekroczenie w 1982 roku uprawnień i
grożenie zabójstwem działaczowi koneckiej "Solidarności".

Na karę roku pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata i grzywnę w wysokości 1600 zł skazał Sąd Rejonowy w Końskich (Świętokrzyskie) byłego funkcjonariusza SB w Kielcach Janusza C., oskarżonego o przekroczenie w 1982 roku uprawnień i grożenie zabójstwem działaczowi koneckiej "Solidarności".

Pion śledczy krakowskiego oddziału Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie oskarżył Janusza C. - byłego starszego inspektora SB w KWMO w Kielcach - o to, że od maja do sierpnia 1982 roku przekraczał swoje uprawnienia, dwukrotnie grożąc zabójstwem przebywającemu w budynku komendy MO w Końskich przewodniczącemu "S" w koneckim "Społem".

Przewodniczący składu orzekającego Konrad Ryszka powiedział w uzasadnieniu wyroku, że sąd dał wiarę pokrzywdzonemu, a nie oskarżonemu. Według niego, gdyby pokrzywdzony chciał zaszkodzić oskarżonemu - jak ten twierdzi - to wymyśliłby np., że ten go bił, naruszał jego nietykalność. Skoro tak nie mówił, sąd dał wiarę jego zeznaniom. W ocenie sądu, wina oskarżonego nie budzi wątpliwości.

Co prawda, według sędziego, "kupy się nie bardzo trzyma" stwierdzenie pokrzywdzonego w "nieszczęsnym piśmie" do sądu, że niedawno został skazany za jazdę w stanie nietrzeźwości na rowerze na skutek działań oskarżonego. Zdaniem sądu, wynika to jednak z przeszłego postępowania oskarżonego wobec pokrzywdzonego. "Nie trzeba się dziwić nawet, że teraz (pokrzywdzony - PAP) upatruje wszystkiego złego w tym, że pan C. coś robi" - podkreślił sędzia.

Stopień społecznej szkodliwości czynu oskarżonego sąd uznał za znaczny. Według sędziego, czyny Janusza C. godziły w dobro jakim jest wolność człowieka od strachu oraz w działalność instytucji państwowych i samorządowych. Czyn ten zasługuje na potępienie.

Sąd uznał karę 2,5 roku pozbawienia wolności, jakiej zażądał prokurator, za rażąco surową, niesprawiedliwą i nieadekwatną. Sąd wziął pod uwagę pozytywną prognozę na przyszłość, nieposzlakowaną opinię oskarżonego, to że jest on porządnym, szanowanym obywatelem, od wielu lat prowadzi ustabilizowany tryb życia, nie był karany.

Wyrok nie jest prawomocny. Obrońca powiedział PAP, że się od niego odwoła.

Przed wyrokiem w mowie końcowej obrońca stwierdził, że ta sprawa może być dla przeciwników IPN argumentem za likwidacją Instytutu. Według niego, żaden prokurator prokuratury powszechnej nie wystąpiłby z takim oskarżeniem, bo byłoby mu wstyd. Jego zdaniem, świadek ze względu na syndrom ofiary powinien był zostać przesłuchany w obecności biegłego psychologa lub psychiatry.

Oskarżony powiedział, że zeznania pokrzywdzonego to kłamstwa, zemsta polityczna, a świadek chce się na nim odegrać. Oznajmił, że nigdy go nie przesłuchiwał. Janusz C. poprosił też, by poddano go badaniu na wykrywaczu kłamstw.

Oskarżony twierdzi, że w tym okresie, którego dotyczy sprawa, odbywał szkolenie w Urzędzie Spraw Wewnętrznych w Kielcach i nie bywał w komendzie w Końskich. Według sądu, inni działacze "S" widywali go w koneckiej komendzie.(PAP)

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)