Ponad stu rodziców i nauczycieli, którym towarzyszyły dzieci, protestowało w niedzielę w Szczecinie przeciwko planowanej przez władze miasta restrukturyzacji szkół i przedszkoli.
Wszyscy zgodnie podkreślali, że protestują, bo chcą w ten sposób dać wyraz swojej dezaprobacie dla "aktualnych, konsekwentnie realizowanych" przez władze miasta działań, zmierzających do ograniczenia liczby publicznych placówek oświatowych.
Szczeciński samorząd zamierza od września tego roku zlikwidować kilkanaście szkół różnego typu, w tym m.in. osiem szkół podstawowych i gimnazjów oraz pięć liceów profilowanych. Chce też sprywatyzować pięć przedszkoli publicznych. Projekt ten wstępnie zaakceptowali już radni miejscy. Nie ma jednak jeszcze uchwały w tej sprawie; plan restrukturyzacji musi również zaopiniować kurator oświaty.
Manifestacja rozpoczęła się pod Pomnikiem Czynu Polaków w najbardziej reprezentacyjnym parku miejskim Szczecina. Stamtąd protestujący przeszli do gmachu Urzędu Miejskiego, a potem na Plac Grunwaldzki.
"Kto chce zagarnąć nasze szkoły", "Dość prywaty", "Wiedzą nawet matoły - lepsze małe szkoły" - takie m.in. transparenty nieśli manifestanci.
"Będziemy podejmować wszelkie starania, by odwieść władze miasta od tego projektu i nie dopuścić do jego realizacji. Ta manifestacja jest po to, by niektórzy decydenci ocknęli się - oni mogą wpłynąć na ten plan i go cofnąć lub unieważnić" - mówił do zgromadzonych Paweł Rodzoś z Komitetu Obrony Dzieci, ojciec dziecka, które jest uczniem przewidzianego do likwidacji gimnazjum.
Protestujący zapowiadają, że zwrócą się do wojewody i ministerstwa edukacji w tej sprawie i przedstawią tam jeszcze raz swoje argumenty przeciwko planom restrukturyzacji oświaty w Szczecinie.
Zarzucają m.in. władzom miasta, że do likwidacji przewidziana jest jedyna szkoła podstawowa, w pełni dostosowana dla potrzeb dzieci niepełnosprawnych oraz placówki, na remont których wydano w ostatnim czasie wiele milionów złotych z miejskiego budżetu. Rodzice alarmują ponadto, że prywatyzacja przedszkoli zagrozi edukacji najmłodszych, bo rodzin nie będzie stać na posłanie dziecka do placówki niepublicznej.
"Walczę o godne miejsce nauki dla moich uczniów a także godne miejsce pracy dla siebie i innych nauczycieli" - podkreślał jeden z protestujących. (PAP)
mgm/ tot/
