Niemiecki minister spraw zagranicznych Guido Westerwelle zapowiedział w środę, że po reelekcji prezydenta USA Baracka Obamy będzie z jeszcze większą determinacją niż dotychczas zabiegał o wycofanie z terytorium Niemiec amerykańskiej broni atomowej.
W procesie rozbrojeniowym należy uwzględnić w jeszcze większym stopniu niż dotychczas taktyczną broń jądrową - powiedział Westerwelle w środę przy okazji wizyty w Organizacji Narodów Zjednoczonych w Nowym Jorku.
"Dotyczy to naturalnie także taktycznej broni atomowej, która rozlokowana jest u nas (w Niemczech)" - podkreślił szef niemieckiej dyplomacji, dodając, że należy obecnie, po ustaleniu "prawidłowych celów politycznych", starać się o osiągnięcie "konkretnych rezultatów". Jego wypowiedź przytacza agencja dpa.
Zdaniem Westerwellego po wyborach w Rosji i USA powstała "ogromna szansa" na "uzyskanie nowej dynamiki w procesie rozbrojeniowym".
Jak pisze, powołując się na ekspertów, dpa, w bazie lotniczej Buechel w Nadrenii-Palatynacie na zachodzie Niemiec składowanych jest od od 10 do 20 głowic atomowych. Bundeswehra utrzymuje też cały czas w gotowości samoloty typu Tornado przeznaczone do przenoszenia głowic.
W umowie koalicyjnej rządu Angeli Merkel z 2009 roku usunięcie wszelkiej broni jądrowej uznano za jeden z ważnych celów.
Kolejne rządy w Berlinie zabiegały od zakończenia zimnej wojny ponad 20 lat temu o usunięcie z Niemiec głowic atomowych. W 2010 roku uchwałę w tej sprawie przyjął parlament - Bundestag.
Jak informowały niedawno niemieckie media, Westerwelle i Merkel zgodzili się - pod presją innych członków sojuszu - na szczycie NATO w maju br. w Chicago na pozostawienie głowic na terytorium Niemiec, a nawet na modernizację samolotów do ich przenoszenia, co ma kosztować niemiecki budżet 250 mln euro. (PAP)
lep/ mc/
12581284